Między drugim a trzecim gryzem ruskiego ruchy żuchwy zaczęły spowalniać, a powieki opadać.
- Ela zasypia - zauważył tata.
- Wcale nie zasypiam - odparły zwłoki, otwierając jedno oko.
- Eluniu, chcesz się położyć w łóżeczku? Tatuś cię zaniesie - zapytałam uprzejmie.
- Nie chcę lezeć. Ja wcale nie zasypiam - upierała się królowa. Tymczasem główka kiwała jej się już bezwładnie na boki.
- Zanieś ją na kanapę - wyartykułowałam scenicznym szeptem.
Ukochany przetransportował królową do salonu. Ta jeszcze raz zaprotestowała, że wcale nie chce spać i zeszła z kanapy. Po czym, tak jak stała, zasnęła.
Kilka razy próbowała przez sen wejść na siedzisko. Podnosiła jedną nogę, machała nią w powietrzu, niczym kot, drapiący się przez sen, albo pies, któremu śni się, że biegnie.
W tym czasie my zrywaliśmy boki i robiliśmy zdjęcia. Naśmiawszy się solidnie, zlitowaliśmy się wreszcie nad niedolą nieszczęsnej i ułożyliśmy ją na kanapie...
Ela po prostu miała narkoleptyczny atak ;-) ja też zawsze najpierw robię zdjęcia, co oburza moją najstarszą córkę "Mamo!! On ją dusi, a ty se zdjęcia cykasz!!" Dodam, że nikt nikogo nie dusił, tylko przytulał przez sen ;-)
OdpowiedzUsuńOch, dokumentacja zdjęciowa jest nader ważna! Przyjdzie taki czas, że i najstarsza to zrozumie :)
UsuńJednakowoż przyznać trzeba, że dziewczę walczyło dzielnie! ;), a przeciwnik naprawdę trudny! pozdrawiamy :)
OdpowiedzUsuńO tak, z Eli jest wytrwała wojowniczka :)
Usuńpiękny widok :) moja kiedyś zasnęła szukając zabawki w pudle ;)
OdpowiedzUsuńHihihi, dzieci są niesamowite :)
Usuń