czwartek, 5 marca 2015

Jeszcze monarchia nie zginęła!

Żyjemy. Choć co to za życie, jak mawiał klasyk. Trzeci tydzień zapalenia zatok daje w kość, oj, daje.

Zarazę przywlókł w dom ukochany chłop. Przywlókł, pochorował kilka dni i wrócił do roboty, a my najpierw zarażałyśmy się łańcuszkowo (ja, potem Wiki, potem Ela, potem znów ja), a teraz lecimy już hurtem z tym glutem. A że się zawzięłam i nie poszłam do lekarza po antybiotyk (zawzięcie polegało na tym, że najpierw nie byłam w stanie chodzić, a potem latałam po piętnastu innych lekarzach, więc sorry Batory, internista musi poczekać), to kurujemy się głównie miodem. Dawka - pół litra na trzy dni. Królowe domagają się więcej, ale im nie daję, bo boję się, że za genialne się od tego miodu zrobią.

(Jak podaje Wikipedia, miód wpływa korzystnie na rozwój umysłowy dzieci. Znalazłam tę informację wczoraj, gdy sprawdzałam, czy od tego miodoobżarstwa nie zrobią się królowym jakieś alergie czy inne cholery. Przeczytawszy o geniuszu, przelękłam się nie na żarty. Już i bez miodu wygłaszają teorie o tym, że siusiu to woda i mocnik, a kupa to mlóstwo baktelii, a gdy coś im się uda, kwitują to stwierdzeniem Ekselent! Rozprawiają też o wysyłaniu małp w kosmos i o tym, że w Afryce zwierzęta zjadają liście z drzew. Za Chiny Ludowe nie wiem, skąd one biorą takie informacje).

Tymczasem królowe zaczęły pastwić się nad zwierzętami. Pastwić bardzo konkretnie, nożami. Przyznam, że nieco mnie przerażają, gdy pochylają się nad truchełkami, skupione, skoncentrowane do granic, ciche, jak mało kiedy. Cóż, genów nie oszukasz. Tatuś marzył w dzieciństwie o zostaniu patologiem, widać córki idą w jego ślady...

Przed przystąpieniem do wiwisekcji bardzo uprzejmie pytają:
- Mamusiu, czi mogę pokloić motylka? A kackę tes mogę pokloić? Mamusiu, a węza? A klokodyla, mamusiu, mogę sobie pokloić klokodyla? Mamo, on ucieka!
Z refleksem rewolwerowca królowe przygwożdżają plastikowym nożem plastelinowego krokodyla do stołu, a potem sprawnie przerabiają go na zupę lub kopytka.

Z równym zacięciem dobierają się do ludzkich narządów. Największe wzięcie mają operacje na sercu.
- Jestem kaldiolologiem - oświadcza Wiktoria. - I Elunia tes jest kaldiolologiem.

Elunię jednakże coraz mocniej ciągnie do estrady, choć sama królowa nie ustaliła jeszcze, czy interesuje ją kariera tancerki, wokalistki, czy aktorki. Dziś był dzień piosenkarski - śpiewała do kija od szczotki, twierdząc, że to mikrofon na statywie. Ale wczoraj dominował taniec oraz taniec na lodzie (łyżwy były wyimaginowane, w roli lodowiska wystąpił szary dywan w salonie, ale piruety wychodziły smerfastyczne! ), a ćwiczenia aktorskie królowa praktykuje ewry singl dej.

Zaś wczoraj ukonstytuowała się u nas nowa, świecka tradycja "Czytaj siostrze". W roli czytacza - Ela, W roli słuchacza - Wiki. Wygląda to tak. Wiktoria kładzie się na swoim tapczaniku. Elunia przytaszcza z salonu krzesełko i ustawia je przy wezgłowiu łóżka. Na kolanach kładzie księgę i zaczyna czytać:
- Blo, bla bla bla, blo, plo, lo. Mlo mlo, mlo, lololo, bla blu, ble.
Następna strona.
- Bla, ble, bla, ble, klo lo lo lo, plo, to to.
Następna strona...

I tak przez dwadzieścia minut.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ponoć milczenie jest złotem... ale w naszym królestwie preferujemy srebro. I gadulstwo :-)