wtorek, 22 lipca 2014

Winglish

Odszczekuję wszystko, com napsioczyła na tę cudowną dziewuszkę. Nie tylko nad wyraz skutecznie zabawia mi dzieci, gdy zmywam gary, ale na dodatek jest świetną nauczycielką. Oto bowiem w tydzień nauczyła Wiktorię liczyć.

Cyzelowałam im nieco ten matematyczny świat, przyznaję. Nie spieszyłam się z wprowadzaniem nowych liczb. Wiktoria bardzo długo przeżywała fascynację dwoistością, potem zauroczyła ją "trójka". (Ile książek ci podać? Dwa-trzy. Dużo masz klocków? Dwa-trzy. Wiesz, ile jeszcze przystanków będziemy jechać? Dwa-trzy). Gdy odkryła istnienie "piątki", liczeniu palców (Jidin, da, tii i pęć) nie było końca. A gdy kiedyś napomknęłam, że dwie piątki to "dziesięć", Wiki prawie zbojkotowała pójście spać - taką euforię wywołała u niej świadomość, że jest jakaś większa liczba niż pięć. I że ona umie tę liczbę pokazać. Pomiędzy piątką i dziesiątką rozpościerała się czarna dziura niewiedzy, do zapchania której wcale mi się nie spieszyło.

W sumie te inne liczby nie były nam do niczego potrzebne. Liczenie na jednej ręce wykorzystywałyśmy do rozwiązywania większości życiowych problemów, a dziesiątka pozostawała w odwodzie jako synonim nieskończoności. Było nam z tym dobrze. Przynajmniej mi.

Tymczasem wczoraj nakryłam Wiktorię przy liczydle. Przesuwała koraliki, mamrocząc pod nosem. Łan. Tu. Tii. Or. Faj. Ejt. Tel. I następny rządek. Łan. Tu. Tii. Or. Faj. Ejt. Tel. Stałam pod drzwiami i nasłuchiwałam, głowiąc się, czy to jakiś nowy wiersz, czy może trawestacja piosenki. Dopiero po chwili zrozumiałam, że to winglish, wiktoriański angielski.

Wiktoria zlicza teraz co popadnie. Schody. Płyty chodnika. Kroki na spacerze. W dodatku wciąga mnie siłą w tę winglishową inwentaryzację. Mamo, polik to - prosi. A w jakim języku? - próbuję się wyłgać, bo co się będę z moim ruskim akcentem na dzielni obnosić. Po aglilu - bezlitośnie decyduje królowa.

W chwilach, gdy nie liczy, powtarza słówka. Najczęściej laj (lake) i bakok (bike shop). A Elunia powtarza za siostrą...

2 komentarze:

  1. U mnie jest to samo z tym, że NickJr nie mamy na stałe w pakiecie TV więc juniorki okupują mi laptopa! Tata już dawno dostał zadanie poszukania pakietu TV z tym kanałem :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My nie mamy telewizji :) Zrezygnowaliśmy jeszcze w czasach p.n.E (czyt. przed naszą Elą), słusznie przewidując, że potem to już zupełnie zabraknie nam czasu na takie ekstrawagancje...

      Usuń

Ponoć milczenie jest złotem... ale w naszym królestwie preferujemy srebro. I gadulstwo :-)