Kupiłam książkę. Niby dla dzieci, ale od pięciu lat wzwyż, postanowiłam zatem teraz przeczytać ją sobie, a dopiero za czas jakiś - królowym.
Niepedagogicznie włączyłam dzieciom bajkę na TV, umościłam się na kanapie i rozpostarłam księgę. Gdzieś na świecie jest okolica pełna śniegu i lodu. W którąkolwiek stronę by się odwrócić, widzi się tylko śnieg i lód, lód i śnieg, śnieg i lód...*
- Mama pokiki o pikiki!** - wrzasnęła mi nagle tuż nad uchem Wiktoria. Skąd ona, u licha, wiedziała, że to książka o pingwinach? Ach, no dobra, są narysowane na okładce...
- Kochanie, ale tu jest bardzo dużo literek, a mało obrazków - próbowałam ją zniechęcić, by jak najszybciej wrócić do samodzielnej lektury. Ale Wiki już zabrała mi książkę, rozłożyła ją sobie na kolanach i zaczęła wgapiać się w tekst.
- Mama pokiki o pikiki! - zażądała ponownie.
- A może ty mi poczytasz?
- Ne. Ela pokiki. Elulu - zagaiła siostrę Wiktoria, podsuwając jej pod nos odpowiednią stronę - Elulu, pokiki Titi. No pokiki, tu!***
* O ósmej na arce, U. Hub, J. Mühle, wyd. Media rodzina, Poznań 2010.
** Mama poczyta o pingwinach!
*** Nie. Ela poczyta. Elulu, poczytaj Wiki. No poczytaj, tu!
Przezabawne te dialogi dzieciaczków :) Tylko się cieszyć, że już chcą czytać bajki :) Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńRezolutna panienka z Wiktorii:)
OdpowiedzUsuńSuper, ze tak sie pali do książek. U nas tez krzewimy czytelnictwo, aż brakuje miejsca na polkach. Na szczesciena ratunek przychodzi biblioteka.
Papola
Mamy w okolicy świetnie zaopatrzone dwie biblioteki dla dzieci, ale na razie boję się wypożyczać dziewczynkom książki (choć w księgozbiorze są nawet takie ze sztywnymi kartkami, dla rocznych dzieci). W najlepszym razie panny by je tylko wymiętosiły. W najgorszym - zjadły (szczególnie Ela). Dziś znów naprawiałam kilka woluminów. Cóż, królowe czytają... intensywnie. ;)
Usuń