środa, 10 kwietnia 2013

Odskocznia

Byłam wczoraj w knajpie. Sama byłam - bez dzieci!
Najpierw skoczyłam do piekarni po chleb i słodkie bułki z serem (jakie to łatwe, gdy nie trzeba wjeżdżać do sklepu wózkiem czołgiem), potem SAMA pojechałam metrem do centrum, do knajpy.
Wchodzę ja do środka, a tam sami dorośli ludzie! Zamówiłam tego grzańca przy barze, wdałam się w rozmowę o doradztwie zawodowym, znalazłam stolik z wolnym miejscem. Gdy przymierzałam się do pociągnięcia pierwszego łyku napoju bogów, do mych uszu doleciał jakiś niepokojący dźwięk.. jakby płacz dziecka. Albo nawet dwójki dzieci...
Cudowny sen o grzańcu i świecie ludzi potrafiących mówić został brutalnie przerwany przez dwa głodne i zasiuśkane wyjce.
Eh, nawet łyczka nie zdążyłam upić przed pobudką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ponoć milczenie jest złotem... ale w naszym królestwie preferujemy srebro. I gadulstwo :-)