piątek, 8 stycznia 2016

Eksperyment społeczny

Literatura troszeńkę już je opisała.

W fachowej istnieje np. termin "bliźnięta irlandzkie". W pięknej - królowe występują incognito, jako Paweł i Gaweł, Max i Moryc, Jacek i Placek, Filip i Prot. Było też o nich głośno w mediach, choć, w trosce o bezpieczeństwo, secret service znów narzuciło rygor pseudonimów. Ale przecież wszyscy domyślili się, kim NAPRAWDĘ byli Jacek i Agatka, czy Flip i Flap.

Najlepiej jednak rzecz ujął niejaki Grzegorz T.
Kłócą się i kochają,
Polują i ucztują,
Nad życie wolność cenią,
Godzą się i spiskują.

Tak! Po tysiąckroć tak to właśnie wygląda z rodzeństwem, które ja nazywam syjamskim. Sklejenie królowych do niedawna było bowiem absolutne. Zawsze i wszędzie wszystko robiły razem. Jadły, spały, psociły, pluły i łapały muchy. Razem na spacery w wózku, razem do związku kombatantów, potem razem do grupy w przytułku.

Gdy jedna babcia mieszka 200, a druga 500 km od naszego zamku i gdy tatuś nad tatusiami* wraca do dom o godzinie dwudziestej (średnia z ostatnich trzydziestu sześciu lat świetlnych), sklejenie jest nieuniknione. Pedagogiczne postulaty, by każdego dnia spędzić choć kwadrans sam na sam z każdym dzieckiem z osobna, można sobie wsadzić w kieszeń.

Lecz oto nastał dzień, w którym królowa Elżbieta miała iść do przytułku sama, gdyż królowa Wiktoria miała inne plany.

Poprzedniego dnia wyjaśniłam im co i jak. Podkreśliłam pińcet razy, jak cudownie Elżbieta będzie się bawić z Zochą i Leonem Zawodowcem. Z dokładnością do setnych sekundy ustaliłam, kiedy przyjdę, by zabrać ją do domu. Marudziła całe popołudnie oraz ranek. W drodze do przytułku robiła jeden krok w przód i dwa w tył. W szatni odstawiła oskarowego rejtana, a do sali musiałam ja wnieść za fraki.

Tymczasem w domu królowa Wiktoria przeżywała nudę stulecia i zadręczała mnie pytaniami:
- Mamo, a co teraz robi Ela?
- Je śniadanie.
- A teraz?
- Myje zęby.
- A teraz co robi?
- Bawi się na placu zabaw.
- A teraz?
- Nadal bawi się na placu zabaw.
- A teraz?
- Wikulku, przecież pytałaś mnie minutę temu...

Gdy popołudniową godziną odebrałam Elżbietę z placówki, była cała w skowronkach, a panie nie mogły wyjść z zachwytu, jak świetnie sobie radziła bez siostry i jak wspaniale się sprawowała.

Gdy więc tydzień później znów zaszła potrzeba rozklejenia dzieci, postanowiłam przeskoczyć etap, w którym królowa marudzi i przejść od razu do tego, w którym super się bawi.

O poranku wyniosłam śpiącą Elżbietę do salonu i zaczęłam przebierać. Ocknęła się przy wkładaniu bluzy, ale zbajerowałam ją nowoczesną bajką o kotku. Wiecie, tą, co to był, żył sobie w nocy w mieszkaniu mały kotek, który szukał swojej mamusi. Chodził, chodził, aż spotkał małego pieska...

Opowiadałam wolno, więc bajki starczyło i na ubranie kurtki oraz kozaków, i na zjechanie windą, i na przejście przez skwerek. Skończyła się akurat przy niewysychającej kałuży**. Ela stanęła przy niej i zawołała:
- Wikulku, zobacz, kałuża już prawie zamarzła!
Odpowiedziała jej cisza. Królowa rozejrzała się wtedy dookoła i, zaskoczona, zapytała:
- Mamo? A gdzie jest Wikulka?
- W domu. Śpi. Dziś idziesz sama do przedszkola.
- Aha - odparła i spokojnie przeszła ostatnie pięćdziesiąt metrów do przytułku.

Rozklejenie syjamek dokonało się.


* Tytuł ten został tacie oficjalnie nadany przez królową W. podczas niedzielnego obiadu.
** Niewysychająca kałuża nie wysycha nigdy, nawet podczas sierpniowej suszy. Po półrocznych, intensywnych badaniach agenci Mulder i Scully rozwikłali wreszcie jej zagadkę! Ale o tym opowiem Wam innym razem.

6 komentarzy:

  1. Fajnie że królowa dotarła bez wrzasków. Wiem, że pomoc babć jest nieoceniona,ale skazanie tylko na swoje i mężowskie siły też ma swoje zalety - wiem co mówię :))) Mieszkaliśmy pierwsze lata małżeństwa mieszkaliśmy prawie 600 km od rodziny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Innymi słowy, są plusy dodatnie i plusy ujemne, jak mawiał klasyk ☺

      Usuń
  2. Cieszę się bardzo, że tak pięknie się udało. Królowe mądre i rezolutne nad podziw! Pozdrawiam Was!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy się udało zupełnie, przekonamy się we wrześniu. Po wakacjach grupa ma być podzielona wiekowo...
      Dziękujemy za pozdrowienia i ściskamy mocno! (Nowy rok, nowe siły!) ☺

      Usuń
  3. HaHAHAHA :d JA UDAJĘ ŻE NIE SŁYSZĘ JĘKÓW I NAGLE CICHNĄ ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak udaję, że nie słyszę, to jęczą głośniej😉

      Usuń

Ponoć milczenie jest złotem... ale w naszym królestwie preferujemy srebro. I gadulstwo :-)