wtorek, 14 kwietnia 2015

Ostatnia prosta

Nowoczesna medycyna szacuje, że królowa Anna będzie liczyć plus minus cztery kilo. Czyli tradycyjnie. Brzuch, również tradycyjnie, mam taki sześcio-siedmiomiesięcznymiesięczny. Za miesiąc termin porodu, a większość sąsiadów nie zauważyła jeszcze, co się święci. Niezmiernie mnie dziwi, jak to możliwe, że mam w genach i te małe brzuchy, i te duże dzieci. Masochistyczne DNA mi się trafiło.

Królowa radzi sobie, jak może. Żołądek przesunęła mi w miejsce płuc (płuca wcisnęły się zapewne pod obojczyki), nerki zawiesiła na haczykach kręgosłupa, pęcherz złożyła w kosteczkę i jakoś się pomieściła. Co prawda nie ma już dość miejsca, by nadal ćwiczyć walce wiedeńskie, ale za to Breakdance wychodzi jej fantastycznie - aktualnie z maniakalnym wręcz uporem kręci bańki.

Tymczasem Wiktoria i Elżbieta wciąż knują. Plany względem młodszej siostry sięgnęły już zenitu szczegółowości. Królowe zagospodarowały Annie co najmniej pięć pierwszych lat życia.

Staram się studzić ten zapał. Stale przypominam, że dzidziusie głównie płaczą, jedzą i śpią. A potem znów płaczą. Że robią ciągle kupę. I płaczą. Że nie potrafią się bawić. I płaczą. Że nie chodzą, nie siedzą, nie śpiewają piosenek. Za to płaczą. Skutek pogadanek jest marny. Królowe najwyraźniej słyszą tylko: "Dzidziusie... głównie... ciągle... chodzą... siedzą... śpiewają".

***

Spacerujemy. Obok nas przejeżdża wózkowa z zawodzącym dziecięciem.
- Mamo, czemu ten dzidziuś płacze? - zagaduje Wiki.
- Może jest głodny. Albo zmęczony i nie może zasnąć. Albo ma mokrą pieluszkę...
- Zrobił kupę i szczypie go pupa!
- Możliwe. Albo chciałby się przytulić do mamy.
- Jak przyjedzie babcia Ewa, to jej powiem, żeby nas przytuliła. Mnie, Elę i Anię. Babcia weźmie Anię na ręce i Ania nie będzie płakać!

- Mamo? - zagaja Elżbieta, wchodząc do sypialni. - Jak Ania ulośnie, będzie mnie tsymać za lamionka. Ja będę tsymać Wiki, a Ania mnie i zlobimy taki długi pociąg - rozmarza się Ela.
- Eluniu, ale zanim Ania urośnie, będzie dzidziusiem. Pamiętasz o tym?
- Tak. Jak Ania się ulodzi, będę ją tsymać na lękach.
- Za ręce? - próbuję odwrócić kota ogonem.
- Nie, na lękach. Będę nosić Anię na lękach.
- Eluniu, ale Ania będzie za ciężka, a ty jesteś jeszcze za mała, żeby nosić dzidziusie.
- Nie! Ja juś ulosłam! Mam duzo siły! I BĘDĘ NOSIĆ ANIĘ NA LĘKACH! - wykrzykuje śmiertelnie urażona królowa...


10 komentarzy:

  1. Eee... Houston, macie problem!!!;-) (Podobny do naszego zreszta. Obawiamy sie, ze Gabo tez bedzie chcial sie z Ania bawic!) :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki nie będzie chciał jej nosić w zębach, nie będzie chyba tak źle? ;) Za to Wam dziecina nabierze szybko odporności, bo Gabo zapewne dopilnuje, by miała stale czyste rączki i buzię (zwłaszcza po posiłkach...)

      Usuń
    2. O tak, o czystość małej zupelnie nie musimy się obawiać:-)

      Usuń
  2. Melduje się kolejna mama Ani ;))) U nas podobne tańce hulanki swawole, choć termin zobaczenia się - dopiero na początek lipca. I...obawiam się, że chłopaki mniejszą wykażą chęć noszenia na rękach, za to "scelać z pistoleta" będzie nasze dziewczę koncertowo ;)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alutko, gratulacje! Wielkie gratulacje! Ha! I widzisz, u Ciebie sprawdziło się hasło "Córka będzie piąta". Ja zawsze powtarzam, że u nas syn będzie piąty :)
      No, to teraz społeczeństwo odsapnie - bo mnie ciągle pytają, czy będziemy "jeszcze próbować" (Oczywiście najpierw społeczeństwo pyta "Ale tym razem to już była wpadka?").

      Wychodzi na to, że Anie to takie kręcioszki :)))

      Usuń
    2. Moe, dokładnie tak :) Masz rację w każdym zdaniu :) Pękam ze śmiechu, kiedy słyszę, że ktoś o nas powiedział: no, to teraz im się udało, w końcu dziewczynka! Nie mówiąc o tym, że "oskarżani" o wpadkę jesteśmy już od trzeciego dziecka. Dwoje to się jeszcze mieści w świadomości społecznej - więcej to już kaprys albo patologia ;)

      Usuń
    3. Ze dwa lata temu, gdy spacerowałam z dziewczynkami po osiedlu, jedna babulinka oświadczyła mi wprost, że ja już narodziłam, co miałam w obowiązku i teraz to już nic nie muszę, inne kobiety mają się starać. Gdy jej powiedziałam, że jednakowoż chciałabym czwórkę-piątkę dzieci, była przerażona :)

      Usuń
  3. O rety, ależ tych Anulek się dużo zrobiło! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. I wszystkie z jednego rocznika!:-)
    (PS. I wciąż gęba mi się śmieje, że ja wreszcie wśród Was, mam!!!!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I w dodatku bez rozstępów, żylaków i deprechy poporodowej! Spijasz śmietankę macierzyństwa :)))

      Usuń

Ponoć milczenie jest złotem... ale w naszym królestwie preferujemy srebro. I gadulstwo :-)