- Jaki maleńki brzuch! - wołają drudzy. Małe brzuchy i duże dzieci to moja specjalność...
- Ale że już się obniżył? - zauważają inni. Nie, jeszcze się NIE obniżył. On po prostu tak ma, że dynda przy kolanach. Gdy się wreszcie obniży, ani chybi będzie się wlec za mną po ziemi.
Królowa Anna mnie nie oszczędza. W sumie jej się nie dziwię. Raz, że lokum ma mocno przechodzone, dwa, że ja i starsze królowe też nie dajemy jej taryfy ulgowej. Ciągłe spiski, knowania, przewroty tronu i inne dworskie szachrajstwa przygotowują młodą monarchinię do trudów życia.
Elcia bez przerwy zasuwa młodszej siostrze z łokcia w plecki. Wiki ugniata mi brzuch rączkami - sprawdza, czy Ania szybko rośnie. Tempo wzrostu jest bardzo istotne, bo najstarsza królowa ma coraz bardziej skonkretyzowane plany względem edukacji młodszej siostry. Otóż nauczy ją WSZYSTKIEGO. Bawić się, czytać, jeździć na rowerze, raczkować, pić przez słomkę, robić sisi na nocnik i toaletę. Przekaże jej też w darowiźnie od groma rzeczy - swoje stare ubranka, jeździk, książki z tekturowymi kartkami, a nawet swoją starą szczoteczkę do zębów - w pakiecie z instruktażem, jak się nią posługiwać.
- Ale wiesz, kochanie, dzidziusie po narodzinach nie mają jeszcze zębów...
- O?!
Szczoteczka zaczeka. Nie zając:)).
OdpowiedzUsuńObawiam się, że do czasu, gdy Ani wyrosną zęby, Wiki uskłada dla niej całe pudło szczoteczek... ;)
UsuńDziewczyny zajmą się królewna tak ze mama będzie miała duuuużo wolnego :D
OdpowiedzUsuńRaczej mama dostanie w krótkim czasie zeza rozbieżnego, bo będzie musiała mieć oczy dookoła głowy :)
Usuń