wtorek, 2 grudnia 2014

Na szczęście nie różowy

- Wiki, zostaw wreszcie to światło - gromię królową, która maniakalnie bawi się włącznikiem. A we włącznikach nam strzela i błyska, więc zabawa to niezbyt odpowiednia dla małych, przeważnie mokrych rączek... - Będziesz mogła ruszać takie pstryczki, jak dorośniesz.
- Ale ja już jestem trochę dorosła - odpowiada naburmuszona.
- Taak? Ale musisz mieć jeszcze dowód osobisty... - w tym momencie przypominam sobie, że ma takowy od siódmego miesiąca życia, więc szybko dodaję - i pracować, i zarabiać pieniądze. - Wysoko postawiona poprzeczka; w sumie ja nie pracuję i nie zarabiam. Ale przemilczmy to w imię wyższych idei wychowawczych.
- Ja już pracuję! - oświadcza Wiktoria.
- O? A gdzie pracujesz?
- Przy komputerze.
- Jakim komputerze? - pytam, zbita z tropu.
- Fioletowym!

- Iza gra na trąbce, Butek na marakasach, a Tutuś na flecie - wylicza Wiki.
- A ty też chciałabyś grać na jakimś instrumencie?
- Tak! Bardzo bym chciała!
- A na jakim?
- Na fioletowym!

Po przedszkolnych zajęciach z gitarą:
- Tatuś ma taką czarną gitarę. Tatuś lubi czarny kolor i ma czarną gitarę. A ja bym chciała fioletową!

Po przedszkolnych zajęciach z pianinem:
- Aaaach, chciałabym mieć fioletowe pianino!

Na spacerze:
- O, mamo, patrz, ta pani ma fioletową kurtkę! Chciałabym mieć taką kurtkę...

Po odwiedzinach u Saszki:
- Mamo, mamo, a Saszka miała fioletowe kozaczki!

Przy znoszeniu roweru do piwnicy:
- Ten rowerek jest już na ciebie za mały. Wiosną będzie się na nim uczyć jeździć Ela, a ty dostaniesz nowy, taki z czterema kółkami! Chciałabyś rower dla dużych dzieci?
- Tak! Fioletowy!

I w kwestii zawodowych planów na przyszłość:
- Jak będę duża, to będę pracować z tatusiem. Będę miała fioletowe biurko i fioletowy komputer, i fioletowy monitor, i fioletową myszkę, i fioletową klaklatulę, i fioletowego pada. Będę siedzieć koło tatusia i pracować.

I jeszcze:
- Mamo, będę zapalać zapałki...
- Jakie zapałki? - pytam podejrzliwie, bo od kilku lat nie widziałam żadnych u nas w domu.
- No, fioletowe - odpowiada tonem "Przecież to takie oczywiste"...

7 komentarzy:

  1. Właściwie to ja już wolę ten różowy...:-}

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się go bałam. Strasznie! więc fiolet przyjmuję jak zbawienie :)

      Usuń
    2. Zwłaszcza że ona tak pięknie wymawia to słowo! Flofloflowy! :)))

      Usuń
  2. Fioletowy rządzi! U nas rządził wiele lat, zanim przemienił się w czarny (ale ścian na czarno nie pozwoliłam pomalować! ), więc ciesz się kolorami zanim będziesz miała dwie nastolatki, czarno i cmentarno ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, czarno i cmentarno wpisze się w ogólny trend naszego gniazdka - czarne szafki, czarna kanapa, czarne stoły i stoliki, czarna lampka, czarna gitara, czarne ramy na zdjęcia. Na etap nastolatkowy zachowałam dla królowych trochę moich gotyckich kreacji - wiesz, skórzane kiecki, bluzki-firanki, gorseciki i takie tam ;)

      Usuń
  3. U mnie różowy dla starszej i żółty dla młodszej... I sama nie wiem co lepsze?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Elunia zaczęła niedawno twierdzić, że lubi "niebieski kolol". Już myślałam, że nas ten róż dopadnie przy Eli, bo Wiki uparcie podsuwała młodszej siostrze różowe miseczki, kubeczki i łyżeczki, a tu proszę, jakaż asertywna młodsza królowa! :)

      A z żółtym faktycznie słabo może być - plamy strasznie na nim widać...

      Usuń

Ponoć milczenie jest złotem... ale w naszym królestwie preferujemy srebro. I gadulstwo :-)