piątek, 1 sierpnia 2014

Filmy zbójeckie i pan Hammurabi

Zaczęło się niegroźnie, od mleczyka.

Szłyśmy sobie osiedlową aleją, ciesząc się, że słońce jest żółte, a trawa zielona, gdy WTEM królowa Wiktoria rzuciła się na trawnik z okrzykiem "Mlekik! Mlekik! Tu jes mlekik!". Rzeczywiście, był. Zielsko zostało zerwane i przytaszczone do domu w celu hołubienia. Następny spacer przebiegał według podobnego scenariusza, z tym, że polowanie na "mlekiki" było już z góry wpisane w plan przechadzki. Tak oto poszukiwanie "mlekika" stało się celem niemal każdego wyjścia z domu.

To był jeszcze ten niewinny etap, gdy puchłam z dumy, jakąż to fantastyczną pamięć ma moje dziecko. Samo skojarzyło filmową florę i jeszcze oświeciło siostrę: "Leniwce jedzą mleczyki, ale dzieci nie". (Co nie na wiele się zdało, bo Ela i tak próbowała kwiecie zeżreć).

Potem jednak fascynacja "Epoką lodowcową" zaczęła mi się odbijać czkawką. Oto bowiem przyłapałam królową W. na wpychaniu do nosa paluszków (nie własnych, tylko tych do jedzenia), w celu osiągnięcia takiego oto efektu:


Pojawiły się też hasła wyborcze. Najpierw stanowcze "Nigdzie nie idę", powtarzane przy każdej nadarzającej się okazji. A później również mroczne "oko za oko". Rzucała tym Hammurabim na lewo i prawo przy kąpieli, zakładaniu piżamki, futrowaniu kaszy. Rzucała głosem mrukliwym, nisko i złowrogo, aż mi ciary chodziły po plecach.

Tak oto filmy zbójeckie zepsuły mi dziecko.

9 komentarzy:

  1. Oglądałyście Krudów? Tam dopiero się dzieje! Jeśli nie widziałyście tej bajki, obejrzyj na początek sama. Bo nie wiem, czy odpowiedni do wieku królowych. Bo do charakterków jak najbardziej by pasował. Sama oglądałam już trzy razy i pewnie jeszcze zasiądę. Dla "Dzidzia, bierz..." czy "Jedzenia nigdy nie jest za dużo".

    A tutaj pełna darmowa wersja do oglądnięcia: http://www.cda.pl/video/11893870/Krudowie---The-Croods-2013-_Dubbing-PL_

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obejrzane! Oczywiście jako rasowy dyslektyk tytuł przeczytałam "Kurdowie" :) Film bardzo przyjemny, uśmiałam się setnie i wpiszę go na listę "do kupienia". Ale na razie nie pokażę go dzieciom, bo zachodzi realna obawa, że Ela za bardzo zachwyciłaby się Dzidzią... Za to z pewnością okaże się pomocny przy pierwszym buncie, drugim buncie, trzecim buncie... W sumie do osiemnastki dziewczynek to co roku można go puszczać ;)

      Usuń
    2. To się cieszę :). A Dzidzią, cóż... nie da się nią nie zachwycić. Znajoma puściła Krudów na szkolnych koloniach i pewna mała Hanka, która z zapałem kolekcjonuje siniaki i zadrapania, powodując regularne westchnięcia rodzicielki, stała się drugą Dzidzią. Sądzę nawet, że momentami była lepsza od oryginału (po obejrzanych zdjęciach wywnioskowałam) ;-)

      Usuń
    3. O właśnie! Wolę nie myśleć, co by się działo u nas :)

      Usuń
  2. ja pamiętam, że gdy zobaczyłem w bajce "Tom i Jerry" Toma, który wyważył drzwi, również zapragnąłem zrobić coś podobnego. My niestety mieliśmy szklarne drzwi i trochę sie pokaleczyłem :( Na szczęście nic groźniejszego mi się nie stało. Z tego wynika, że nawet o pierdółkach z bajek, trzeba z dziećmi rozmawiać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozmawiać, oczywiście. I wybrednie podchodzić do bajek. Widzę, jak szybko dziewczynki kopiują agresywne zachowania, podpatrzone na placu zabaw. Ktoś kogoś ugryzie, a następnego dnia Ela kłapie zębami. Ktoś kogoś kopnie, już Wiki pięty zaczynają fruwać tu i tam. Z bajkami jest bardzo podobnie. Więc wprowadzam ostrą cenzurę i włączam tylko bajki sprawdzone. A o ciemnej stronie mocy wolę im czytać - słowo pisane nie budzi od razu chęci kopiowania zachować, no i jest czas na przegadanie problemu.

      Usuń
  3. Nie że się czepiam czy coś... może tylko nie zrozumiałam... może jednak tak ma być... ale... ten tytuł to tak specjalnie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ oczywiście, że nie! To tylko moja galopująca D. I fakt, że na tytuł patrzy się najmniej. Pamiętam, jak na warsztatach redaktorskich profesor Jadacka opowiadała nam o swojej pracy nad pewnym słownikiem. Całość była już opracowana, złożona i po korekcie. Pozostało wysłać tekst do druku. I wtedy ktoś przytomny zauważył, że tytuł brzmi: "Słownik gwiazd słowotwórczych współczesnego języka ogólnopolskiego". Gwiazd - gniazd - jedna litera, a jaka różnica :)

      Usuń
    2. Uff, a myślałam, że to tylko ja tak mam, że od czasu do czasu publicznie napiszę proste słowo z takim bykiem, że aż boli. Ulżyło mi, skoro nawet polonistkom się zdarza ;-) Mój mąż do teraz jeszcze się ze mnie śmieje (i przy okazji dumny jest z tego jak mu ufam), że na studiach, a studiowaliśmy razem, pisałam coś na tablicy przed całą grupą. W pewnym momencie zawołał: "Ale żaba to pisze się przez rz", a ja, jakby nigdy nic, zmazałam i poprawiłam na rz.
      A u siebie w komentarzach napisałam kiedyś o rzyczliwym czytelniku :-)

      Usuń

Ponoć milczenie jest złotem... ale w naszym królestwie preferujemy srebro. I gadulstwo :-)