piątek, 27 czerwca 2014

Strachy na lachy

Dowiedziałam się była wczoraj na bardzo sympatycznym grillu BEZ dzieci*, że straszę. Że tym blogowym pisaniem realnie przyczyniam się do niskiego przyrostu naturalnego, bo choć na pierwszy rzut oka to u nas tak królewsko i cudnie, to jednak między wierszami kryją się potwory. I dlatego mały Antoś nie ma jeszcze rodzeństwa.

Najpierw zaoponowałam, a jakże. Ale teraz to już sama nie wiem. Może rzeczywiście dla rodziców jedynaków taka podwójna macierzyńskość wydaje się ciężkawa i może ta ciężkawość wysuwa im się nakoś na pierwszy plan narracji... Karmienie dwóch gąb, mycie czterech rąk i obcinanie czterdziestu paznokietków metodą "raz Elunia, raz Wikunia" może się postronnemu obserwatorowi wydawać chaotyczne... ale w tym szaleństwie jest metoda! A przeważnie i ubaw po pachy.

A poza tym, gdy dziecię budzi się o 5 rano i głośno domaga zapewnienia mu atrakcji, można wychrypieć w stronę sufitu "Pobaw się z siostrą" i, przewróciwszy się na drugi bok, dospać do względnie ludzkiej pory.

I gdy jedno nakruszy, drugie wyje resztki z podłogi. Jedno nakupi na targu owoców, drugie je spałaszuje. Jedno odmówi jedzenia obiadu, drugie szerokaśnie otworzy buzię. Jedno wysypie klocki, drugie je pozbiera. Jedno omiecie podłogę szczotką, drugie poprawi mopem.

Więc są profity, są profity! I co? Przekonałam? Choć trochę?


* Podczas którego dwie godziny rozprawialiśmy o dzieciach...

14 komentarzy:

  1. Mnie nie musiałaś, przekonywać, ja wiedziałam, że chcę się w te czterdzieści paznokietków władować. Ale najpierw nieszczęsny I trymestr. Kurka. Idę sobie rzygnąć (bo niech ja dorwę gościa, który napisał "poranne mdłości"... są owszem: poranne, południowe, popołudniowe, wieczorne i jak się zasiedzę nocne).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, pamiętam te czasy - z Wiktorią. Niestety po 4 miesiącach mdłości (tak, 4 miesiącach...) zaczęła się zgaga - poranna, południowa, popołudniowa, wieczorna i nocna. Cudnie było. Czasem spałam na siedząco. Ale poród skutecznie mnie ze zgagi wyleczył :)
      (Cholera, teraz to n bank nieródki nastraszyłam).

      Usuń
    2. Ach zgaga. Zgaga jest fajna. W pierwszej i drugiej ciąży pierwszy objaw. Obecnie mam remisję zgagi, ale już wiem, że jak tylko mdłości polezą papa to będzie zgaga królowała do samiutkiego końca. A potem cudowne wyleczenie za pomocą porodu. Porodem wyleczyłam się też z bardzo łatwo reagującego na minimalną nawet zawartość pęcherza. No jak ręką odjął. Serio, było to dla mnie szokiem, że już godzinę nie byłam w łazience w celu.

      Usuń
  2. A jeśli ma się sześćdziesiąt paznokietów do obróbki, to już pełnia szczęścia:))).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zastanawia opcja z setką ;)

      Usuń
    2. Sześćdziesiąt na raz czy co dwa lata kolejna dwudziestka? Bo jak to drugie to ja chętnie.

      Usuń
  3. Mnie nie wystraszylas. Raczej przekonalas, ze obslugujac dwie krolowe, mozna jeszcze regularnie bloga pisac! A tak w ogole to Ty masz luuuuz, bo czymze jest jeno dwojka dzieci???;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, w dodatku nikt mi listów ze skargami nie pisze (jeszcze) ;)

      Usuń
    2. Otóż właśnie, czymże jest dwójka! :-)

      Usuń
    3. Chuda, wiesz, jak czekałam na Twoje wpisy z placu boju po narodzinach Piotrusia? A tu takie afirmacje zasuwasz :) A ja ciągle czekam na jakiś cynk, jak duża jest różnica między dwójką a trójką ;-)

      Usuń
  4. ....jedno uśnie, drugie je obrzyga...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahaha! Tak jeszcze nie mieliśmy. Ale. Jedno zrobi kupę w gacie, drugie się uciapie...

      Usuń
  5. Z jednym było by mało atrakcji... Nam młodsza dostarcza wielu - nocnych! Dzisiaj np. o 3 zachciało jej się jeść, a później bolało ją kolano i kazała się głaskać... po pleckach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie z przejedzenia ją to kolano bolało! ;)

      Usuń

Ponoć milczenie jest złotem... ale w naszym królestwie preferujemy srebro. I gadulstwo :-)