Bardzo was proszę, wy się weźcie i ogarnijcie. Bo te wasze prognozy pogody to sobie można, za przeproszeniem, o kant dupy potłuc.
Na ślub się w sobotę wybrałam. Z dziećmi. Do centrum. Wyprawa na cztery godziny, z przerwą na lunch i drzemką Eluni, wymagała skrupulatnego przygotowania. Przestudiowałam więc wasze meteorologiczne proroctwa.
Miało być tak.
- Od godziny trzynastej do czternastej około 17 stopni, temperatura odczuwalna wyższa o dwa stopnie; zachmurzenie spore, ale z przejaśnieniami. Ubrałam królowe w bluzy i kamizelki. Na te godziny zaplanowałam podróż metrem, spacer przez park i szybki obiad na ławce.
- Po czternastej zachmurzenie większe (opuszczamy park), a przed piętnastą (dochodzimy do kościoła) opady deszczu - zabrałam więc peleryny przeciwdeszczowe oraz parasol.
- Po deszczu - gwałtowny spadek temperatury odczuwalnej, nawet do 12 stopni. Na czas składania życzeń i powrotu do domu naszykowałam polarowe płaszczyki. I koc.
Tymczasem.
- Kamizelki zdjęłam dziewczynkom jeszcze przed metrem, bo słonko grzało cudnie.
- W parku rozsunęłam im bluzy. Słonko nadal grzało cudnie, dzieci chlapały się wodą w fontannach.
- Gdy dojechałyśmy pod kościół, na niebie nie było już ani jednej chmury.
- Poślubne życzenia składałyśmy w żarze i spiekocie.
I wszystko fajnie, pięknie. I lepiej, że słońce, niż gdyby miało lać i piorunami ciskać. Tylko że najpierw latałam po domu jak kot z pęcherzem, kompletując królewską garderobę na wszystkie zapowiadane niepogody, a potem cały ten majdan taszczyłam.
To ja wam dziękuję za taką prognozę. Lepiej idźcie garnki lepić. Albo makatki wyplatać. Albo po prostu przyznajcie: Nie mamy pojęcia, jaka dziś będzie pogoda.
HAHA, meteorolodzy to najwięksi kłamcy wśród zawodów! W niedzielę był chrzest Basi - prognoza 21 stopni! Do dyspozycji była suknia misternie wydziergana z kordonka i brak sweterka z braku czasu wynikający. I co?? Lało jak z cebra!! (jak byłam mała, to myślałam, że scebra to takie zwierzę....;) ) i Ile stopni?? 12..........
OdpowiedzUsuńA widzisz, to oni dobrze prognozowali, tylko czeski błąd im się zrobił. 12-21... Poprzestawiało im się, biedulkom!
UsuńMam nadzieję, że się nie pochorowaliście!
O widzisz! To ja też się przyłączam do apelu w ostatnim akapicie.
OdpowiedzUsuńNo! Ja meteorologów znienawidziłam po naszych wakacjach w tatrach i po tym jak taszczyłam na plecach wór z ubraniami, z których musiałam dziewczyny porozbierać, bo miało być zimno i miał być deszcz, a po pochmurnym poranku było tak ciepło, że wszyscy zostali w krótki spodenkach i podkoszulkach!
OdpowiedzUsuńMy mieliśmy odwrotnie... Miało być pięknie, a lało jak z cebra. Nad Morskie Oko wtaszczyliśmy się w strugach deszczu. Wiki maleńka, w wózku, ja w ciąży z Elunią. A potem się jeszcze okazało, że w schronisku nie mieli szarlotki! Skandal! ;)
Usuń