Wczoraj.
- Mama diduda?
- Mama dzidziusia? Więc mama dzidziusia uratowała swojego synka przed złymi tygrysami, które chciały zrobić mu krzywdę. Wskoczyła z dzidziusiem do wody i odpłynęła...
- I nie momo wyjść!
- Tak, i potem nie mogła wyjść z wody. Położyła na brzegu dzidziusia, którym zaopiekował się mamut, leniwiec i dobry tygrys. A mama odpłynęła, utopiła się i umarła. I poszła do Nieba, do Pana Boga.
- A tata didiuda?
- A tata dzidziusia szukał swojego synka. Szukał, szukał, aż wreszcie znalazł.
- I wuwuwu do domu.
- Tak, i wrócili do domu.
- Didutś i tata wuwuwu do domu, a mama popop do Nieba, do Pan Bogo.
- Tak, Wikulku. Tak właśnie było.
Dziś.
- Muka?
- Mucha? Zabrałam już muchę.
- Muka biła tam!
- Tak, mucha leżała tam na podłodze. Umarła z gorąca i spadła na podłogę. Ale już ją zabrałam.
- Muka umama i popo do Nieba, do Pan Bogo.
Z cyklu bezcenne rozmowy z dziećmi;-)
OdpowiedzUsuń:D :D :D
OdpowiedzUsuń