Znów przywiozła trzy kontenery gronostajów dla wnuczek i czterdzieści jaj od znajomej kokoszki. Znów otwarłyśmy nocną pierogarnię - tym razem szalejemy z mięsem, truskawką i serem. Znów mam czas na odsapkę, więc lecę do Lidla, na targ i po bodziaki. To deja vu, dzień świstaka czy zwyczajna pętla czasu?
Ale! Urwałam sobie chwilę na autorefleksję. Nie była ona niestetyż zbyt wzniosła, bo dotyczyła opadającego biustu...
***
Tymczasem królowa Elżbieta zaczęła gadać Białoszewskim. Tak nam końcówkuje w niepisaniowości swojej.E ma, że nie ma.
Pi, że śpi.
Łos, że włos.
Wiktoria wspomaga edukację młodszej siostry, cichaczem, w kąciku ucząc Elunię alfabetu (ha, więc jednak tajne komplety!). Elu, a pokaj mi "T" jak tata. Dzie jes ta gigeka? Elu, a pokaj mi "B" jak Bammmbo... [czyt. Elu, a pokaż mi "T" jak tata. Gdzie jest ta literka? Elu, a pokaż mi "B" jak Bambo"].
***
- Dobra, to biorę je na spacer - oświadczyła babcia Ewa po śniadaniu. - Muszę się czesać, czy wyglądam ok?- A nie czesałaś się dziś? Dobrą masz fryzurę.
- Nie, nie czesałam się. Nie znoszę się czesać. Robię to tylko po myciu włosów.
Dawca genu "zabierz ode mnie tę wstrętną szczotkę" został niniejszym rozpoznany.
Bardzo zazdroszczę :-( czy Baba Ewa nie chciałaby i do nas udać się z wizytą i przygarąc jeszcze spragnionej acz zaniedbanej trojki..?
OdpowiedzUsuńJeśli dojeżdża do Was Polski Bus, możecie spodziewać się wizyty ;)
UsuńOdkryłam Cię wczoraj. Zamelduj mnie, zostaję.
OdpowiedzUsuń:)
Witamy w naszych skromnych królewskich progach ;)
UsuńTeż mam ten gen, ale dzieciom go chyba nie przekazałam... Póki co obydwoje uwielbiają jak się ich czesze :)
OdpowiedzUsuńDziś, gdy po trzech dniach poszukiwań wreszcie znalazłam moją szczotkę do włosów, doszłam do wniosku, że może to nie tylko kwestia genów, ale i środowiska?
Usuń"Ale! Urwałam sobie chwilę na autorefleksję. Nie była ona niestetyż zbyt wzniosła, bo dotyczyła opadającego biustu..."
OdpowiedzUsuńNo i masz, czyszczenie monitora jest potrzebne. :D Jak to piszą w internetach "you made my day"!
Ależ, w pierwotnej wersji miałam napisać o opadającym biuście i coraz bardziej latynoskim kuprze... ;)
Usuńmoi się nie czeszą, genodawcą dziadek jest..booo dziadek na 50 urodziny zrobił się na jajo i od tamtej pory nożyczek fryzjerskich nie oglądał, a że włos kręcony i gęsty czesać by się przydało...ale się unika...i dzieciska chłopaczyska za dziadkiem jak w dym..pisklak mój tylko kiedy usypia czesany jest mięciutką szczoteczką i uwielbiany za to że jeszcze się daje...gimnazjalnemu próbuję wytłumaczyć że używając żelu myć i czesać należy wręcz ale nie trafiam .. co do biustu...zaiste, grawitacyjnie do bani, u siebie zaobserwowałam też..kobiecość zaczyna mi zwisać :/
OdpowiedzUsuńA widzisz, to był widać jeden z pierwszych błędów wychowawczych, których się dopuściłam - prawie nie czesałam dzieci w ich okołoniemowlęcych czasach. Wiki nie lubiła nadmiaru bodźców, więc ograniczałam niepotrzebne myziania. Przy Eli nie miałam już czasu na takie zabiegi.
UsuńCzyli winne są geny, środowisko i wychowawcza patologia :)
mishka, to nie fair. Śmiejąc się trzęsą mi się moje kobiecości we wszystkie strony... :)
OdpowiedzUsuńHihi i teraz dopiero wyszło. :) Ja śmieję się a nie moje cycki.
Usuń