sobota, 8 lutego 2014

Lawina i kamienie

Odwiedził nas dzisiaj dziadek Miemie. W progu wręczył mi dwie wielkie reklamówki.
- Co to? Kamienie z działki nam przywiozłeś? - spytałam, gnąc się do ziemi pod ciężarem siatek.
- Nie, książki dla dzieci.

Ach, "Poczytaj mi, mamo"! Cztery tomy! I wielka księga baśni! Królowe oszalały, gdy je zobaczyły. Oglądania nie było końca. Wiki kartkowała woluminy w poszukiwaniu kotów. Ela zachwycała się przekładaniem stron i co chwilę wskazywała coś palcem.

Gdy dziadek Miemie pojechał do domu, zarządziłam porządki na półkach z literaturą dziecięcą. Musiałam przecież gdzieś upchnąć pół metra nowości wydawniczych. I nagle, zupełnie nagle dotarło do mnie, że królowe mają już cały regał książek. Kiedy to się stało? Skąd te wszystkie książki? Chyba wrogowie podrzucili.

A przecież u babci Eły jest jeszcze drugi regał, zapchany lekturami z mojego dzieciństwa, Misiami Puchatkami o niedisnejowskich kształtach, Niekończącymi się historiami, Panami Samochodzikami, Małymi Księżniczkami, Dziadkami do orzechów, Konikami Garbuskami, Pinokiami i całą zgrają innych bohaterów. Lawina książek. Lawina marzeń.

No nic. Trzeba będzie zagonić królowe do czytania. Najlepiej już jutro.

***

A póki co, Wikul szpanuje recytacją wierszy.

- Pan kotek był chory i leżał w łóżeczku - zaczynam czytać.
- I pipi pan dodo. Jaaa kokoko? - przerywa mi pierworodna.
- "Źle bardzo" - i łapkę wyciągną do niego.
- Wzioń za pi pan dodo...

Albo.

Mama popopo "Choń do koko". A on bobo ke keń bibibi.
Mama (...) Babo! Bobubu!

Tłumaczyć? Niee. Przecież obiecałam, że znów będą kalambury.

11 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Jasne, że Bambo :) Brawa dla Ciebie!

      Usuń
  2. Ja coś się z komentarzami nie mogę dogadać... A w pierwszym komentarzu mnie nie zalogowało... Tam gdzie usunęłam miało być: Mama powiada: "Chodź do kąpieli", A on się boi, że się wybieli.
    Mama (...) Bambo! Łobuzie!

    Zgadłam? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli królowe będą szukały nadwornego tłumacza, polecę im Ciebie ;)

      Mam nadzieję, że komentarze nie będą już strzelać fochów!

      Usuń
  3. Eee, tym razem łatwe :-)

    Zazdroszczę Wam tych "Poczytaj mi Mamo". Poluję na jakąś promocję. Ale nie spieszy się nam. Na Święta Pierworodny dostał mnóstwo książek, ale uznaje tylko jedną. W kółko codziennie czytamy to samo. Reszta póki co się kurzy. A ja tak nie mogę się doczekać, co nowego u Paddingtona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może po prostu nabierasz wprawy w wiktoriańskim? ;)

      Och, Paddington! Uwielbiałam go w dzieciństwie! Co do kurzenia się książek - zobacz, co dziś wysmarowałam...

      Usuń
    2. No dobra, już widziałam co wysmarowałaś.
      To teraz uważaj. My od 41 dni codziennie czytamy tę samą bajkę na dobranoc. A do tego jeszcze zdarza się czytać ją w dzień. 47 stron, których przeczytanie zajmuje około 12 minut. Mówię z pamięci. Tylko strony przewracam, ale oczy często mam zamknięte, bo i tak się męczą czytając w półmroku. Jeszcze jakieś 2 tygodnie temu zaczynałam ziewać gdzieś przy 7-8 stronie. Aktualnie ziewam na pierwszej. A po powiedzeniu "Koniec" zasypiam razem z dzieckiem.

      Usuń
    3. Hihi, miałam tak z "Nad Niemnem"! Znaczy, nie czytałam go przez 41 wieczorów, ale, owszem, przy pierwszej próbie przeczytania (w liceum) usnęłam na ósmej stronie. Przy drugiej próbie (na studiach) chrapałam już na stronie pierwszej. Przy trzeciej próbie (khy, khy, na praktykach nauczycielskich...) zasnęłam, gdy tylko spojrzałam na okładkę. Było to dość kłopotliwe, ale w sumie uczniowie też nie przeczytali, więc mi się upiekło. I lekcja wyszła pierwszorzędnie, żeby nie było! Za to gdy miotana wyrzutami sumienia wreszcie się zebrałam w sobie, wypiłam pół słoika kawy i przeczytałam, zachwyciłam się bezgranicznie.

      A co do wieczornego czytania dzieciom - wbrew wszystkim podręcznikowym zaleceniom, kampaniom społecznym i praktyce znajomych - udało nam się w to nie wkręcić. Czasem, gdy Wiki nie może zasnąć, prosi o przyniesienie jej do łóżeczka jakiejś książki, ale sama ją sobie opowiada. :)

      Usuń
  4. U nas sporo książek, książeczek i czytanek. Na szczęście, Księżniczka żąda wielu opowieści. A co do Poczytaj mi mamo, wszystkie cztery księgi Poczytaj mi mamo są obecne (łezka w okach mamusi na wspomnienie swoich czytanek z dziecięctwa, chlip chlip). Nawet ostatnio mama rzuciła się na "Poczytaj mi mamo - raz jeszcze" gdzie - o zgrozo! - jedna z bohaterek szuka czegoś na allegro! No i wtedy dopiero mama przeczytała słowo wstępne, gdzie wyjaśniają próbę powrotu do czytanek. Ale spokojnie - klimat jest, można kupić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, dobrze wiedzieć, że zrobili remake. Autorzy, jak zerknęłam, zacni, więc i opowieści na pewno ciekawe. Dzięki za informację, polecę książkę dziadkowi ;)

      Usuń

Ponoć milczenie jest złotem... ale w naszym królestwie preferujemy srebro. I gadulstwo :-)