sobota, 6 kwietnia 2013

Prawa i obowiązki

Dawniej kiedy nie wiem
dawniej myślałam

że przesadzają jednakowoż te matki, co to narzekają stale: że dziecka im fochy strzelają w najniewłaściwszych momentach, że non stop zabawki muszą zbierać z podłogi, że przy posiłkach dostają rykoszetem kurczakiem z warzywami lub inną breją, że każda zmiana pampka to mała wojna, w której pociski bynajmniej nie pachną fiolkami (i „Czy możesz nie uciekać mi przez 5 sekund, kochanie?”).
Lecz teraz kiedy teraz nie wiem
wiem, że bezdzietne i tak w to wszystko nie uwierzą (Sama baba dzieci chciała, a teraz narzeka. Z rocznym maluchem – takim słodziutkim i rezolutnym – poradzić sobie nie umie. Ja to bym nie miała takich problemów/ wychowała porządnie/ nie doprowadziła do takich sytuacji/ poradziła sobie lepiej, bo przecież w poradniku piszą to i tamto, więc bez przesady, aż takie trudne to całe siedzenie w domu z dzieckiem nie jest. MOJE DZIECI TAKIE NIE BĘDĄ.), a dzietne mają ten cały cyrk na co dzień i to jakiś cud matczynej natury, żeśmy – siostry – jeszcze nie powariowały.
(i nie ma w tym nic
wstrząsającego
że piękny statek płynie dalej
do portu przeznaczenia
).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ponoć milczenie jest złotem... ale w naszym królestwie preferujemy srebro. I gadulstwo :-)