czwartek, 7 marca 2013

Spacer stulecia

Ponieważ mendozy moje drogie mendziły cały ranek, nie pozwalając mi wytchnąć (czyli pozmywać, poprać, ugotować) o godzinie 12. zadysponowałam wymarsz na spacer. Napchałam im brzuchy zupą/ mlekiem, przepampkowałam, pootulałam i o godzinie 13.20 już owiewał nas marcowy, zdradliwy wietrzyk. Wróciłyśmy do domu o 16.45, co daje blisko trzy i pół godziny (!) obijania się na dzielni to tu, to tam.
Ela całą imprezę przespała.
Wiki przez większość czasu zadawała pytania:
- Tu?
- Jedzie autobus.
- Tu?
- Tak, ma wielkie koła.
- Tu?
- Pan jedzie na rowerze.
- Tu?
- Drugi pan jedzie na rowerze.
- Tu?
- Jadą samochody.
- Tu?
- Tak, samochody też mają koła...
- Taaa!
- Tak kochanie, ptaki lecą.
- Tu?
- Tak, robią fru-fru...
Po tej eskapadzie bolą mnie nogi i język...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Ponoć milczenie jest złotem... ale w naszym królestwie preferujemy srebro. I gadulstwo :-)