Tyle było dni do utraty sił, do utraty tchu... A dokładnie to 73.
Bo tak. Ostatni raz królowe poszły do przytułku na bal, 16. stycznia. Potem były zabawy szpitalne, rozrywki rekonwalescyjne i pielgrzymki diagnostyczne. Receptami, skierowaniami i wynikami badań mogłam sobie rżnąć w Piotrusia. Wreszcie jednak nadejszla wiekopomna chwila, a jak bum cyk-cyk, nie wierzyłam, że doczekam jej w pełnym zdrowiu psychicznym, gdy odstawiłam królowe do przedszkola.
Pierwszego dnia wolności od większości dzieci zrobiłam sobie trzy prania, drugiego dnia ogarnęła zabawki, odkurzyłam angielski, uzupełniłam zapasy wszystkiego i umyłam włosy.
Trzeciego dnia pojechałyśmy z królową Anna na shopping. Był to pierwszy kwietnia, właśnie ruszyło 500 zł na dziecko, za wszystko płaciła więc Anna. Ponieważ pikanie karty chipowej bardzo jej się podobało, wydałyśmy fortunę.
W weekend kopsnęliśmy się do pobliskiego pałacu. Królowe zrewidowały włości, sprawdziły zarybienie przypałacowych stawów, a potem wykazały się wzorową chłopomanią, wpadając w zachwyt na widok studni z kołowrotem (czytaj: siłą i groźbą żeśmy musieli je od niej odciągać).
Kolejny tydzień zaczął się pięknie i słonecznie, a skończył z glutem i gorączką. Noce znów stały się białe od Ibumu Forte. Ukochany skołował w aptece trzy flaszki z antybiotykiem, ja w spożywczaku kupiłam półtora litra czarnej śmierci (handlowa nazwa: Pepsi) i zaczęliśmy nową serię imprez.
- A wiesz, mamusiu, ja bardzo polubiłam probiotyk - oświadczyła królowa Elżbieta.
- A wiesz, mamusiu, ja bardzo polubiłam antybiotyk - wyznała królowa Wiktoria.
I chwała im za to, bo zapalenie płuc i uszu tak zaraz im nie przejdzie, jeszcze się tych swoich rarytasów nałykają...
Jakaś plaga z tym zapaleniem uszu. Niedawno wyprowadziliśmy na prostą Młodego (lat 2). Dodam, że to jego pierwsza poważna infekcja i pierwszy antybiotyk. Chwała mu za lekomanię i bezproblemowe przyjmowanie tego ustrojstwa, nawet w środku nocy
OdpowiedzUsuńWiki w ciągu ostatnich sześciu miesięcy przeszła pięć razy zapalenie uszu. Się podobało...
UsuńDziewczyny sobie pewnie wzajemnie takie newsy sprzedają. No i uszy podobno lubią zafundować sobie seryjkę.
UsuńU nas na razie sam nieborak. Gila, za to, przywozimy zazwyczaj po integracji z młodszym kuzynem. Kuzynowi też zostawiamy coś do przepracowania dla odporności. Takie kółko wzajemnej (mikrobowej) adoracji przez pół kraju ;)
Smacznego życzymy znad własnych flaszek z antybiotykiem, drżąc na każdy dźwięk dzwonka do drzwi, czy to aby nie korespondencja od pracodawcy...
OdpowiedzUsuńA wszyscy mówili, że wiosną będzie lepiej, c'nie?
Usuń