czwartek, 16 lipca 2015

Good bye, NASA!

Wystawcie sobie, że kosmos królowym spowszedniał. Trafił do jednego wora z oczywistymi oczywistościami, do dialogów o pogodzie i takich tam. Przy czym przez "takie tam" rozumieć należy głównie, pardon my french, siku i kupę. Najuprzejmiej służę przykładem.

Osoby dialogu: królowa W. i królowa E.
Miejsce akcji: pałacowy salon.
Czas akcji: słoneczny poranek miesiąca tamuz.

- Elu, zlobiłaś jus kupę?
- Nie, moja kupa i sisi pojechali daleko.
- Samochodem?
- Tak, na wycieckę.
- A kto kieluje?
- Kupa. Sisi siedzi obok.
- A gdzie ten samochód?
- Tutaj - Elżbieta wskazała paluszkiem słoneczną plamę na dywanie - Widzis to białe? To właśnie samochód.
- No co ty? To psecies dywan! - nie dała się zwieść Wiktoria. - A to białe to słońce.
- No nie zaltuj! Słońce jest psecies zółte!
Królowe przetrawiały chwilę kwestię ubarwienia słońca, po czym pobiegły po piłki - większą i mniejszą.
- To jest Słońce, a to planeta - mruczała pod nosem Wiktoria, z lekka obracając piłkami i zmieniając ich ustawienie względem siebie. - Jak planeta jest daleko od Słońca, to jest zimno, a jak blisko-blisko, to jest goląco-goląco.
- To jest Słońce, a to planeta - Ela rozpoczęła nadawanie powtórki programu...

Kilka godzin później.
- Dziewczynki, weźcie na spacer bluzy. Dziś jest dość zimno.
- Bo Ziemia jus się oddaliła od Słońca?

Tak, kosmos nam spowszedniał. Stare lektury zostały zastąpione nowymi, po wszechświecie nastała moda na świat w skali mikro.

- Mamo, poczytaj mi o bakteliach - dysponuje codziennie najstarsza królowa i stuka paluszkiem w odpowiednią stronicę. - Co to jest?
- Dwoinki.
- A to?
- Gronkowce.
- A tutaj?
- Paciorkowce...
Po wnikliwej analizie pakietowców, laseczek, pałeczek, przecinkowców, śrubowców i promieniowców przerzucamy wreszcie stronicę...
- A jak to się nazywa? - królewski paluszek popukuje w kolejne ryciny.
- To pantofelek.
- Haha! Kartofelek! - śmieje się Elżbieta, nie przerywając analizy ryciny chlorelli.

8 komentarzy:

  1. WOW! Moja dopiero zaczyna coś gadać ..a z 5latkiem ..tfu ..prawie 6-cio latkiem nie będzie takich fajnych dialogów ;) Szkoda ..;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to trza dla małej skołować młodsze rodzeństwo - wtedy dialogi murowane ;)

      Usuń
  2. Jejku, a ja się tego uczyłam dopiero w liceum i później na studiach biotechnologicznych... :) super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może w dzieciństwie też się uczyłaś, tylko zginęło to potem w pomroce amnezji dziecięcej?

      Usuń
  3. Kapitalne są. Nie chcę Cię martwić, ale po jakimś czasie zapomną to, co wiedzą teraz. U moich chłopców tak było, niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem. Najpierw zapomną same z siebie, a potem szkoła zrobi wiele, żeby sobie nigdy nie przypomniały ;)

      Usuń
  4. Uważaj matko! Powiadam Ci uważaj! U mnie popularnym słowem stał się "srom"... taaak... bardzo dobrze przeczytałaś. Atlas sobie wzięły do czytania. Anatomiczny! Taki mój, ze studiów! I sobie wyczytały (znaczy starsza wyczytała)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, zaczynam dostrzegać plusy studiowania polonistyki. Niech sobie popularyzują "oksymorony" i "heksametry" ;)

      Usuń

Ponoć milczenie jest złotem... ale w naszym królestwie preferujemy srebro. I gadulstwo :-)