piątek, 17 kwietnia 2015

Aaaby uszczęśliwić dziecko...

- Dziewczynki, dziś pojedziemy z tatusiem na wycieczkę - zaanonsowałam królowym w niedzielny poranek.
- Supel! Świetnie! Blawo! - zakrzyknęła Elżbieta.
- A gdzie pojedziemy? - zapytała Wiki.
- Do zoo! - obwieściłam uroczyście, licząc na meksykańską falę i owacje na stojąco. W zoo wszak jeszcze dziewczynki nigdy nie były, często zaś mówiły, że by chciały. Tymczasem Wiktoria, usłyszawszy, jaki jest cel podróży, pogapiła się chwilę na swoje skarpetki i mruknęła pod nosem:
- Wolałabym do Ikei...

Jednakowoż pojechaliśmy.

Przegoniliśmy królowe przez prawie całą trasę zwiedzania, obejrzeliśmy wszystkie najważniejsze zwierzęta, zjedliśmy lody, wdepnęliśmy na plac zabaw. Gdy zbliżaliśmy się do bramy wyjściowej, zagadnęłam monarchinie:
- To które zwierzęta podobały wam się najbardziej?
Pierwsza zabrała głos królowa Elżbieta:
- Mi najbaldziej podobał się ten pociąg, któly jeździł po tolach*.
- A mi jesce podobały się motoly i tlaktoly - dodała królowa Wiktoria.

Tak że tego. Liczyłam na jakieś spektakularne radości pod klatkami i wybiegami, porównywalne choćby z emocjami, towarzyszącymi oglądaniu filmików ze zwierzętami na YouTube, a tu lipa, panie dzieju. Coś tam drgnęło w królowych jedynie na widok:
- flamingów (bo były to pierwsze napotkane w zoo zwierzęta),
- lemurów (bo, według Eli i Wiki, wyglądały jak koty),
- goryli (bo było ich dużo i można było je zliczyć na wyścigi: po angielsku [Wiki] i hiszpańsku [Ela]),
- surykatek (bo to takie urocze siostrzyczki i tak fajnie się gryzą bawią),
- i fok (bo... nie mam pojęcia... ale królowe stały przy ich wybiegu najdłużej).

Słonie, żyrafy, lwy i tygrysy zostały potraktowane po macoszemu. Cóż, łaska pańska na pstrym koniu jeździ...


* Odnotujmy w kronikach, że królowa Elżbieta wypowiada takie zdania w wieku dwóch lat i trzech miesięcy. Kusi mnie, by od czasu do czasu, tak dla zgrywu, mówić do niej trzynastozgłoskowcem - a nuż by też załapała...

8 komentarzy:

  1. Trochę żałuję, że w swoim czasie nie zapisałam niektórych powiedzonek moich pociech. Pamiętam tylko nieliczne. Załóż królewski dzienniczek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niesamowite są :) Przyślę Maciusia na lekcję do Elci, on równo dwa lata (30.03 skończone) ale słownictwo leniwe. A to, że pociechy nasze zachwycone rzeczami pobocznymi, to norma,pamiętam, że kiedyśmy ze starszymi lata temu pojechali do zoo,najbardziej zachwycił ich przejazd przez duże miasto i...tramwaje. Rodzina pytała: Jakie zwierzątko najbardziej podobało wam się w zoo? a oni odpowiadali: Tramwaj!!!
    Buziaki dla Miłościwie Nam Panujących! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to Maciuś jest dokładnie trzy miesiące młodszy od Eli (30.12). Leniwe słownictwo, powiadasz? A może po prostu jest małomówny, jak spora część panów ;) (To się potem bardzo dobrze uzupełnia z gadatliwą żoną!)

      Usuń
  3. Ja bym mówiła tym trzynastozgłoskowcem:-) My dla zrobienia wrażenia na odwiedzających wypuszczaliśmy na nich trzylatka, który spiżowym głosem opowiadał o entropii lub stałej Planca. Niestety, nic w przyrodzie nie ginie - został geekiem, jest inzynierem zajmującym się czymś czego nawet nie da się poprawnie wymówić. A miał taki fajny, artystyczny i bałaganiarski dom, w sam raz żeby zostać bezrobotnym i sfrustrowanym artystą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ech, staram się je bałamucić literaturą i muzyką, staram. Ale one nawet w nadgryzionych naleśnikach widzą rakiety i samoloty, a gdy patrzą w niebo, zamiast wymyślać, co przedstawia dana chmura, "obserwują kosmos"... Ciężko jest wychować dzieci na niezaradnych humanistów.

      Usuń
    2. Też próbowałam wszelkimi sposobami, ale po 3 latach się poddałam. W ciąży czytywałam na głos, do brzucha, Dostojewskiego, a dzieciak mi teraz każe czytać sobie katalog firmowy samochodów dostawczych. Szkoda gadać.
      Jeśli chodzi o zoo, też się w tym roku wybieramy. Ciekawa jestem efektu. Pierwszy raz byliśmy dwa lata temu, młody miał wtedy rok i 2 miesiące. Jedynym zwierzęciem, które zrobiło na nim wrażenie była kura. Za to syn zrobił wrażenie na żurawiach, przy ich klatce zmienialiśmy mu pieluchę.

      Usuń
  4. Największą atrakcją wrocławskiego ZOO jest wózek i frytki. Zapraszamy.

    OdpowiedzUsuń

Ponoć milczenie jest złotem... ale w naszym królestwie preferujemy srebro. I gadulstwo :-)