wtorek, 17 marca 2015

Starszak i czarna strzała

Wszelkie znaki na niebie i ziemi mówią, że z Wiktorii definitywnie zrobił się starszak.

Więc po pierwsze, właśnie się dowiedziałam, że trzy i pół kilograma temu powinnam była zacząć przypinać pierworodną normalnym pasem samochodowym. Tymczasem ja ją nadal upupiam pięciopunktową uprzężą, w którą Jej Królewską Mość trzeba wciskać kolanem. Na swoją obronę mam chyba tylko to, że te trzy i pół kilograma temu to królowa była na bilansie dwulatka - może więc kilogramowo podpadała pod II grupę przewozową, ale wiekowo to raczej nie bardzo...

A po drugie - poziom omnipotencji wywindował nam się ostatnio, że hej.
- Jestem samodzielna! - oświadcza Wiki po parę razy dziennie, puchnąc przy tym z dumy, jak ten balonik, co to rośnie, że aż strach. Przez kilka tygodni marzyła, żeby chodzić do prawdziwego przedszkola*, takiego, w którym dzieci są zupełnie same, bez rodziców. Ale kilka dni temu oświadczyła, że właściwie to ona już nie chce tam iść, gdyż ponieważ urosła i jest na przedszkole za duża. Za to chętnie pójdzie od razu do szkoły, bo w szkole to jest fajnie i można się uczyć wielu ciekawych rzeczy. I już wiadomo, która z córek zagarnęła sobie gen naukoholizmu.

Zaś po trzecie. Tydzień temu Wiktoria dostała od babci Ewy rower. Miesiącami marzyła o fioletowym czterokołowcu, z balonikiem przywiązanym do kierownicy, wypisz-wymaluj jak u Krzysia w Kubusiu Puchatku**. Babcia skołowała czarno-zielony pojazd i zamówiła u znajomego odpowiednią, fioletową farbę do rowerów. Ja miałam załatwić balonik. Miałam, ale nie zdążyłam. Wiki odkryła bowiem rower, zanim zdążyłyśmy go liftingować.
- Jest piękny! Piękny! - zawołała. - Nie jest fioletowy, ale ja lubię rózne kololy! A on wygląda jak motol! Choć to nie motol, tylko lowel! - A potem wielkodusznie zaoferowała - Elu, daję ci niebieski lowel. Jest twój. I ten fioletowy, do biegania, tes! Weź je sobie, one są dla maluchów. Ja mam lowel dla stalsaków! Na ctelech kółkach, Elu! Na ctelech kółkach!***

Następnego dnia poszłyśmy z rowerami na spacer. Wiki wsiadła na swoją czarną strzałę i... pojechała. Ot tak. Liczyłam na długą naukę skręcania i hamowania. Na pot i łzy. Na frustrację, gdy rower nie chce ruszyć i płacz, gdy rowerzystka będzie się przewracać. Tymczasem królowa gna na rowerze-nie-motorze przez osiedlowe alejki, a ja i Elunia staramy się nie zgubić jej z oczu - bo o dogonieniu nie ma mowy! Pierwsze dwie kraksy już zaliczyła - jedną nawet dość spektakularną, do przodu przez kierownicę.
- Brawo! - zawołałam nad rozciągniętymi na chodniku zwłokami. - Co to był za lot!
- Blawo! Supel! Jeeee! - zawtórowała Ela.
- Jeszcze dwa razy i będziesz prawdziwym rajdowcem! - plotłam dalej, dyskretnie dokonując obdukcji.
- Jak to? - zapytały zwłoki, zbierając brodę z asfaltu.
- No tak. Bo żeby zostać prawdziwym rajdowcem, trzeba się wywalić co najmniej cztery razy. To tak samo, jak z graniem w piłkę. Pamiętasz?
- Jak glas, to się pzewlacas - wyrecytowała królowa, ochoczo wskakując na rower.




* Bo nasz związek kombatantów tylko się pod przedszkole podszywa. Tam rodzice uczestniczą w zajęciach. Aktywnie.
** Z tym, że Krzyś miał rower niebieski, a balonik czerwony. U królowej miało być monotematycznie - fiolet i fiolet, jednak ogólna koncepcja pojazd plus balon ma bezsprzecznie literacką genezę.
*** Królowa zmienną jest. O ile kolor roweru nadal jest akceptowalny, o tyle zielony dzwonek, przymocowany do kierownicy, burzy od wczoraj królewskie poczucie harmonii. Pod adresem królowych matki wysyłane są więc apele o demontaż feralnego dzwonka, które to apele królowych matka całkowicie ignoruje, wiedząc doskonale, że po spełnieniu tego terrorystycznego żądania, zaraz pojawiłoby się następne: "Mamo, przyczep mi dzwonek! Ja NIE BĘDĘ jeździć na rowerze bez dzwonka!". Skoro tak czy inaczej w akcję "Dzwonek" jest wpisana draka, to po cóż miałabym mordować się ze śrubokrętem...

4 komentarze:

  1. No cóż, bycie najstarszą siostrą wśród gromady sióstr do czegoś zobowiązuje :) ten tytuł należy się królowej Wikrorii niejako z urzędu. Kto, jak nie Starszak zajmie się życiową edukacją maluchów? Kto ma być idolem i wzorem do naśladowania? Nikt, tylko Straszak! A rower.... u nas jest cudownym środkiem terapeutycznym i najukochańszym sposobem spędzania wolnego czasu. Obecnie wsród posiadanych rowerów hitem jest rower Lamborghini w kolorze pomarańczowym z odpowiednimi nalepkami, stuningowany przez tatę :) A jeśli chodzi o dzwonek, to poszukaj w internetach (np. szumgum.com) takiego bajeranckiego z fajną nalepką lub wiatraczka specjalnego na rower (zefal copter), gwarantuję jeszcze większe uwielbienie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za namiar na stronkę - świetne dzwonki! A ten wiatraczek - cudowny! Chyba się na niego skuszę, bo temat dzwonka wraca co kilka dni...

      Usuń
  2. Popłakałam się ... ze smiechu :) Jesteście genialne Kobitki :) Rajdowiec będzie dobrą podpowiedzią na naszą naukę ...2 latka już zaczyna szaleć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jeszcze jedna podpowiedź :) Gdy Ela wywali się porządnie, zawsze pytam, czy złapała zająca. "Nie udało się, uciek" - odpowiada bardzo zasmucona królowa. I dodaje "Nie będzie pastetu..." ;)

      Usuń

Ponoć milczenie jest złotem... ale w naszym królestwie preferujemy srebro. I gadulstwo :-)