piątek, 9 stycznia 2015

Royal baby

Te media to zawsze coś pokręcą. Gdzieś coś zasłyszą, resztę sobie dorobią i puszczają w świat nie wiadomo co. Trąbią, że royal baby ma się urodzić w kwietniu. W jakim kwietniu, ja się pytam, w jakim kwietniu? Uprzejmie sprostowuję, że otóż wcale nie w kwietniu, tylko w maju. Jakoś tak zaraz po tym, jak księżniczka Anna spadnie z konia.

Z jednym chociaż brukowce się nie omyliły - czekamy na kolejną królową.
(I co? Kto obstawiał dziewczynkę, a kto chłopca? Ja Wam mówię, syn będzie piąty).

Dziś mogę już uznać, że o sprawie wiedzą wszyscy zainteresowani, rano poinformowałam bowiem królowe. Odkładałam tę rozmowę na bliżej nieokreśloną przyszłość, obawiając się, że obie panny zamęczą mnie pytaniami (Serie "A dlaczego?" dochodzą już do kilkunastu pytań. Królowe wykazują się przy tym niesłychaną kooperacją - gdy Wiktorii kończy się wena na pytania, pałeczkę przejmuje Elunia, gdy Ela słabnie, oddaje ster siostrze, itd.).

Ale wreszcie powiedziałam. Dziewczynki właśnie oglądały filmik z dzidziusiem i sprzeczały się zawzięcie, kimże ten dzidziuś jest.
- To jeś Elunia - wołała Elunia.
- Nie, to ja, Wiki - tłumaczyła Wiki.
- Nie, to Elunia!
- Nie, Eluniu, to Wiki!
- Nie, to Elunia!
- Eluniu - przerwałam im ten pasjonujący pojedynek - na tym filmiku jest Wiki, gdy była malutka. Ty byłaś wtedy w moim brzuchu. A teraz też mam w brzuchu dzidziusia... - Dla udosłownienia przekazu zakasałam bluzkę od pidżamy i pokazałam opasłe brzuszysko.
- Ooo! - powiedziała zaskoczona Wiktoria, wgapiając mi się w pępek. A wgapiała się tak, jakby dopiero w tej sekundzie zauważyła ten mój brzuch. Nic to, że codziennie ubieram się w królewskiej asyście. Nic to, że ze dwa razy w tygodni panny wizytują mnie w łazience, gdy się kąpię. Widocznie wtedy nie było tego brzucha TAK widać...
- Ooo! - powtórzyła Wiki jeszcze raz, pogłębiając wytrzeszcz. - Mamo? Ale co ty tam masz?
- No, dzidziusia.
- Ale jakiego?
- Dziewczynkę. Będziecie miały małą siostrzyczkę. Teraz jest jeszcze taka malutka-malutka. I rośnie w moim brzuchu. A jak urośnie, to wyskoczy z brzucha...
- I zawoła "Le! Le! Le!" - zakrzyknęła radośnie Wiktoria. A potem dodała z szelmowską miną: - Mamo, ty chyba masz w brzuchu lalkę.

I tyle. Żadnych więcej pytań, Żadnych nawiązań do tematu w ciągu dnia. Nic. Spokój i cisza.

W ogóle rodzina się nie popisała. Liczyłam na jakieś spektakularne zaskoczenia, a tu wszyscy jakby się spodziewali... Nudy. (Czemu cię to dziwi? - zapytał ukochany. - Przecież to już trzeci lot na Księżyc...). Tylko na babci Ewie się nie zawiodłam!

- Słuchaj, mogłabyś trochę pomieszkać u nas w maju? Tylko tak trochę dłużej niż kilka dni... - zagadnęłam ją przy okazji którejś z telekonferencji.
- A czemu?
- Bo muszę iść do szpitala na kilka dni.
- ... cisza... A co się dzieje?
- Nic się nie dzieje. Dziecko będę rodzić.
- ... dłuższa cisza... Ale po co do szpitala masz jechać?
-  Przecież mówię, dziecko urodzić.
- ... jeszcze dłuższa cisza... Nie wygłupiaj się, tylko mów, czemu masz jechać do szpitala?
- Mamo, przecież cały czas mówię. Urodzić dziecko. W ciąży jestem. Termin porodu na maj.
- W jakiej ciąży? Co ty gadasz? Eeee, żartujesz sobie...

Dwa dni później widać już uwierzyła, bo latała po sklepach w poszukiwaniu sukienek na 62 cm...

15 komentarzy:

  1. Rodzina nie zaskoczona ale znajomi bardzo!!! Dziewczyny górą! Gratulujemy raz jeszcze! A babcia Ewa jest the best!

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratulacje, gratulacje!!! Tak po cichu życzyłam Ci kolejnej córy. Sama jestem z babskiego domu, mam same siostry- super sprawa. Poza tym łącze sie z Tobą w oczekiwaniu ( u nas trochę krótsze, bo już tylko 2 mce), ciążowych zachciankach ( u mnie długo rządził ser, a teraz miód), snach, bólach krzyża itd:) tez czekam na 3 maluszka i tez na dziewczynkę. Dziewczyny góra:) Co do 3. Ciąży to mam te same spostrzeżenia... Wszystko jest bardziej: jestem bardziej zmęczona, bardziej boli krzyż, bardziej modliło, bardziej wiegachny jest brzuch, itd.
    Pozdrawiam Papola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! Gratulacje! Musimy skrzyknąć się z AsiąM i założyć jakiś klub Matek Patologicznych :))) Wszak w naszych czasach na trójkę dzieci decydują się ponoć tylko szaleńcy :)))) Szalenie się cieszę z Twojej trzeciej córy :)))

      Usuń
    2. Ja się piszę! Patologia pełną gębą, bo ja się decydowałam z całą świadomością. Trójka to taka piękna liczba... :)

      Usuń
  3. Gratulacje:) ale żeby tak nagle brzuch? patrz...media się nie spisały.

    OdpowiedzUsuń
  4. Aleeee, przepraszam bardzo, chłopak był w ogóle brany pod uwagę? Nie, no bez jaj ;-) Przecież od początku wiadomo, że dziewczynka.
    Daj spokój, ja nawet dla chłopca nie zaczęłam wymyślać imion. Za to wciąż dywaguję nad tym, jak będziemy tytułować najmłodszą królową...
    Katarzyna, Anna, Jadwiga, Zofia, Barbara... Bona? No weź coś podpowiedz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podpowiadam. Nie Jadwiga, nie Bona, nie Wanda. :)))

      Usuń
  5. No cóż, pomyliłam sie po raz kolejny, wróżką nie będę ;) Teraz obstawiamy imiona. Moje typy - Zofia, Barbara i dla zasady - Joanna ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joanna to jedna z babć, więc odpada. Barbary dziewczynki nie dałyby rady wymówić jeszcze przez kilka lat. Zofia... piękne!

      Usuń
    2. Mój Wojtek mówi: Bilbala... ;)

      Usuń
  6. Ha ! wygrałam ! obstawiałam królewnę ;) Babcia mnie rozśmieszyła do łez;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratulacje! To co teraz - zakłady konne czy lotto? ;)

      Usuń
  7. Ale z wyborem imienia (bo przecież Moe nie ma prawa do wyboru imienia dla Trzeciej Królowej, Trzecia Królowa to jak każde RB własność ludu i internetu) idziemy na dwory polskie czy brytyjskie? Belgijskie, luksemburskie, holenderskie czy może szwedzkie? Bo dwór Monako ma beznadziejne imiona...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eeee, nie jest tak źle z Monako. Klaudyna, Szarlota, Florentyna, Cezaryna - całkiem niezłe opcje ;)

      Usuń

Ponoć milczenie jest złotem... ale w naszym królestwie preferujemy srebro. I gadulstwo :-)