sobota, 29 listopada 2014

W niełasce

Królowa Elżbieta dybie na moje życie. Ani chybi czymś jej się naraziłam...

W czwartek przyskrzyniła mi w rzepkę kantem płytki z Lego Duplo. Aż zamigotały mi przed oczami wszystkie gwiazdy. Ajajaj! - zawołała, tłumiąc łzy. Na kolanie zakwitał tymczasem uroczy siniar.

Następnego dnia wetknęła mi w oko trzonek drewnianego młotka. Wetknęła z impetem, gdyż akuratnie biegła w moją stronę, zamaszyście machając rączką, w której dzierżyła narzędzie zbrodni. Tym razem nie widziałam gwiazdek. W ogóle nic nie widziałam, bo oko piekło, puchło i bolało niemożebnie.

Czy to już jest ta osławiona przemoc domowa, czy mam oczekiwać na jeszcze większe kuku?

2 komentarze:

  1. hahahah myślałam że tylko mnie dzieci tak męczą :P noga mi się pół roku goi bo co i rusz młoda mi depcze (po tej chorej akurat ! - zdrowej nie tknęła :P )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mają litości te dzieci, oj, nie mają... :)

      Usuń

Ponoć milczenie jest złotem... ale w naszym królestwie preferujemy srebro. I gadulstwo :-)