wtorek, 18 listopada 2014

Hu! hu! ha! Jesień zła!

Zamiera mi blog, usypia snem zimowym. Nijak w tych do bólu szarych dniach nie mogę wykroić czasu na pisanie. Głównym winowajcą owego stanu rzeczy jest królowa Elżbieta (zgońmy wszystko na dzieci, a co!), która miesiąc temu obraziła się na popołudniowe drzemki. Wypadła mi z programu dnia jedyna chwila, gdy mogłam przycupnąć przy internetach (oraz spokojnie nastawić obiad, zmyć gary i zrobić pranie).

Gdy więc cała północna półkula globu zwalnia obroty, poziewuje, otula się kocykami i szykuje do zimowego snu, królowe skaczą po kanapie, wieszają się na firankach i na tysiąc innych, jakże twórczych sposobów trenują moją cierpliwość. Codziennie przez trzynaście godzin.

Elżbieta, w urban legend zwana też Zimochem, z lubością, niestrudzenie komentuje rzeczywistość.
- Tato, maś oko. Mamo, tata ma oko. Tato, i dugie oko maś. Mamo, tatuś ma dugie oko. Tato, i maś ucho.
- Mam.
- I nosiek maś.
- Mam.
- I maś bodę. I włoś. I blukę maś, tato - oznajmia, klepiąc tatusia z klatę. - Belek!
- Berek!
- Belek! Mamo, tata jeś belek!
- Ela jest berek!
- Belek! Tatuś jeś belek! Nie, nie belek. Juś nie. Tato? Maś oko? - zabawa zaczyna się od nowa...

Pytanie za milion. Po ilu powtórzeniach całego cyklu królowa wreszcie się znudzi? Podpowiedź: piętnaście rund to dopiero rozgrzewka...

Albo.
- Mamo, napaw ten kokulek. Bo jeś poputy. Napaw go, mamo. Mamo, ten kokulek popuł sie. Jeś poputy. Mamo, napaw go. Napaw ten kokulek. Mamo, napawiś? Kokulek sie popuł. Ozieś napawić ten kokulek? ...
[Mamo, napraw ten smokulek. Bo jest zepsuty. Napraw go, mamo. Mamo, ten smokulek popsuł się. Jest popsuty. Mamo, napraw go. Napraw ten smokulek. Mamo, naprawisz? Smokulek się popsuł. Możesz naprawić ten smokulek?]

Do tego śpiewają. Obie. Na okrągło. Jedząc, sikając, rozwalając zabawki i udając, że je sprzątają. Zasypiając i budząc się. Wiktoria daje się poznać jako strażnik wierności tekstu. Spróbuj podmienić choć jedno słówko w jakiejś zasłyszanej piosence, zaraz wytknie ci błąd! I jeszcze każe śpiewać od początku! Tyran, nie królowa.

W pałacowych komnatach rozbrzmiewają przeważnie trzy wersje językowe utworów.

Ogólna. Na przykład:
Jedzie pociąg, jedzie pociąg, a w pociągu dzieci. Jadą, jadą na wycieczkę, słonko jasno świeci...

Wiktoriańska:
Jedzi pociąg, jedzi pociąg, a pociongu didi. Jadom, jadom na wikećkę, sionko mocno śeci...

Elżbietańska:
Jede pokong, jede pokong, a w pokongu Wiki. Jadom, jadom na wikiki, konko momo keki...

Gdyby się przypadkiem zdarzyło, że krolowe na moment przestały śpiewać, zaczynają opowiadać bajki. Z cytatami! Na przykład wczoraj nad ranem usłyszałam królewskie pokrzykiwanie "Ciągniemy! Ciągniemy! Ciągniemy!" i, jednym uchem na jawie, a drugim jeszcze we śnie, wysłuchałam opowieści o tym, jak to Kubuś Puchatek zjadł za dużo miodu i utknął w wejściu do norki Królika.

I tak to, z pieśnią na ustach i historiami o różnych różnościach toczymy się do wieczora. A wieczorem... Królowa Wiktoria raz po raz wykrada się z sypialni i staje na warcie w przedpokoju. Po piętnastym zagonieniu do spania moja cierpliwość poszła sobie won.
- Wiki, natychmiast wracaj do łóżeczka.
- Ale ja nie mogę zasnąć.
- Połóż się spokojnie, zaraz na pewno zaśniesz.
- Ale ja nie mogę! Nie chcę!
- Kochanie, jest noc. A w nocy dzieci muszą spać...
- Ale ja czekam na Świętego Mikołaja.
- Co?!
- No tak. Jak nie zasnę, to go spotkam.
- Wiki, Mikołaj będzie odwiedzać dzieci dopiero za trzy tygodnie...
- Nie, mamo. Mikołaj przychodzi, jak jest zima. A wczoraj było już bardzo zimno!

2 komentarze:

  1. ojeny ... ciekawie na okrągło ...:) na wiosnę się obudzi blog ....ciekawe jak rozkwitną królowe;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, wiosną zamierzam w ogóle przestać spać - tyle mam planów na ten czas ;)

      Usuń

Ponoć milczenie jest złotem... ale w naszym królestwie preferujemy srebro. I gadulstwo :-)