czwartek, 2 października 2014

Telekonferencje

Królowa Wiktoria ostatnio ciągle wisi. Na słuchawce.

- Halo, halo, babu Ewu, pamietaj, geby psiwieść mi kąśkę o Kubusiu Kukatku, o powodzi. Śłsiś, babu Ewu? Nie gapomnij! Aha, tak, tak. Dobla. Jeśteś juś domku? To pa.
- Halo, halo, babu Ewu, śłisiś mnie? Jedzieś juś do nas? Tak, kekamy tutaj. Aaa, jedzieś juś metlem. No... tak. Dobla, musie końcić.
- Halo, halo, babu Ewu, powiedź "Dola, kik de bol". No powiedź, babu Ewu.
- Halo, halo, babu Ewu, a kiedy psijedzieś? Wieś, kupiłam sobie flofloflowy fotel. Taki małi. I telaś juś moge placować z tatusiem. Kceś obejzieć mój fotel?

Gorąca linia z babcią trwa z przerwami cały dzień. Jednak nie martwię się wysokością rachunku za telefon, bo Wiki "rozmawia" z babcią przez słuchawkę domofonu...

2 komentarze:

  1. no to sąsiedzi mają pewnie ubaw :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eee, u nas w klatce wieje pustką. Sąsiadów spotykam raz w miesiącu, więc cenne dialogi królowych (tak, królowych! Liczba mnoga nie jest tu pomyłką. Ela wczoraj zaczęła rozmawiać przez domofon) idą na zmarnowanie ;)

      Usuń

Ponoć milczenie jest złotem... ale w naszym królestwie preferujemy srebro. I gadulstwo :-)