Jeśli nadal jeszcze karmisz się marzeniami o byciu rodzicem idealnym, choróbsko jest idealnym momentem, by raz na zawsze pogrzebać te mrzonki. Choróbsko własne, spędzane w asyście dzieci.
Na dalszy plan odchodzą wówczas zatroskania, czy aby rozwój poznawczy progenitury jest należycie wspierany, dieta zrównoważona, a aktywność fizyczna urozmaicana. Cel nadrzędny jest tylko jeden - przetrwać. Przetrwać od rana do wieczora. Jak to osiągnąć?
1. Przyćpaj nieco dzieci. Zaserwuj im melisę, mleko z miodem i lipę z cytryną. Najlepiej jedno po drugim, bezpośrednio po śniadaniu. W przeciwnym razie jeszcze przed obiadem trafisz na pierwsze strony poczytnych tabloidów...
2. Wezwij wsparcie. Wykreśl z programu dnia ambitne punkty w stylu "Trzy lata mam i czytam sam", czy "Cała Polska czyta dzieciom". Do zabawiania nielatów zatrudnij Krecika, Dorę i Peppę - na pełny etat! Uzależnieniem od bajek i wynikłym z tego drastycznym przerostem prawej półkuli mózgu zajmiesz się, gdy już wyzdrowiejesz.
3. Ukryj gdzieś zabawki. Tak z połowę. Mniej stuffu to mniej bałaganu. A im mniej bałaganu, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że wywiniesz orła, gdy półprzytomna będziesz się snuć po domu.
4. Kurodomostwo traktuj po macoszemu. Kieruj się starożytną maksymą: "Co masz zrobić dziś, zrób pojutrze...". Chcesz dożyć do przyszłego tygodnia? Ogranicz działania do minimum, czyli do: gotowania, zmywania, ogarniania zabawek (patrz: punkt 3.), zbierania prania z suszarki (zanim dzieci uwalą je ketchupem), zmiany pampków, pidżamek, ubrań przemoczonych pomidorówką, pościeli z trzech łóżek (bo jedna zacherlana, druga zasmarkana, a trzecia zasikana) i mycia nocnika.
5. Postaw na fast food. Choć kotlety z kaszy gryczanej i brokułów nęcą wachlarzem witamin, szybciej przygotujesz parówki z Biedry. Zaoszczędzony na gotowaniu czas poświęć na dogorywanie na kanapie.
6. Awantury puszczaj mimo uszu. Nie wnikaj, dlaczego starszemu dziecku do zrobienia kupy są potrzebne drewniana łyżka i plastikowa tacka, którymi akuratnie bawi się młodsze dziecko. Po kilkunastu minutach ogień walki sam się wypali (a wtedy okaże się, że chodziło nie o robienie kupy, tylko zupy...).
7. Udostępnij im okno na świat. Poskaczą po parapecie, poskubią roślinność zębami, poplują na szybę i jako tako dotrwacie do nocy.
...
Choć oczywiście o dziewiętnastej nastanie apokalipsa. Normalna sprawa. Trzylatka dotrze na szczyt emocjonalnego rozchwiania, dwulatka - szaleństwa i psot, ty - cierpliwości. Ale jeśli przetrwasz histerię o to, że starsza życzyła sobie, by stół po posiłku pozostał brudny, a młodsza ten stół bezczelnie wytarła, albo o to, że młodsza zjadła pół parówki, a starsza chciała, żeby akurat to pół nie zostało przez nikogo zjedzone, to potem będzie już z górki.
Punkt czwarty najbardziej do mnie przemawia - ot, takie minimum...
OdpowiedzUsuńNo ba. Pierogów nie lepiłam. Soków i dżemów nie robiłam. Pasztetu nie piekłam. Swetrów nie prałam. Dywanów nie czyściłam. Absolutne minimum :)
UsuńOj widzę, że jest naprawdę poważnie. Zdrowiej, a Krecik do spółki z Dorą niech mocno trzymają w objęciach obezwładnione królowe. Wspieram :-).
OdpowiedzUsuńNa marginesie - ja punk 1 stosuję regularnie... To są te różnice pokoleniowe u naszych podopiecznych ;-)
Już nam lepiej, dzięki. W sumie to królowe cały czas były pełne wigoru, to ja się tym razem rozłożyłam... Ale żyję!
UsuńA opiekę TV też najmujesz? Moja babcia uwielbiała Makgajwera i Drużynę A :)
Ha! W tym miesiącu mija druga rocznica, jak nie mamy TV. Choć mamy telewizor, gdyż był na stanie mieszkania ;-). Babcia czasem ogląda ze mną filmy na laptopie, ale niewiele z tego widzi.
UsuńByć może jednak nastanie rewolucja i TV powróci na łono rodziny bo mój znajomy doszedł do wniosku, że skoro mam telewizor, antenę, kabel, dekoder i mieszkam na ostatnim piętrze bloku zbudowanego "na górce" to się nie godzi, żeby babcia bez tej rozrywki żyła. Będziemy więc działać w tym temacie :-).
Ha! W tym miesiącu mija druga rocznica, jak nie mamy TV :))) Choć mamy telewizor i na nim właśnie królowe oglądają bajki przez konsolę.
UsuńA moja babcia uwielbiała Makgajwera i Drużynę A :)
Ha! Jak ładnie się złożyło :))). Jak u nas nie "wypali" jednak pomysł z TV, to dekoder ma wejście USB. Na starym mieszkaniu przerabiałyśmy już oglądanie filmów z pendrive'a - da się :).
UsuńNie wiem, co teraz by chciała oglądać babcia. Na pewno coś w miarę lekkiego... Drużynę A to nawet sama chętnie bym z nią oglądała, więc jest to do rozważenia :).
real and nice ;D ...popłakałam się i przekazałam info ślubnemu ..potwierdził Twoją tezę o przetrwaniu z dzieciarnią ;)
OdpowiedzUsuń