- Mamo, tam jeś ajoł - zagaiła królowa Elżbieta przy zmianie pampka.
- Anioł? - zdziwiłam się najuprzejmiej. - Gdzie?
- Tam - machnęła ręką w stronę łóżeczek.
- A jak wygląda?
- Ma oko.
- I coś jeszcze.
- I ujo.
- Ach, oko i ucho. Wspaniale. A jakieś inne części ciała ma?
- Tak. Noge.
Więc gdybyście natknęli się gdzieśkiedyś na jednousznego, cyklopowatego kuternogę ze skrzydłami, to nie uciekajcie z krzykiem - to tylko elżbietański aniołek.
Jest wysoce prawdopodobne, że Ela widziała swojego anioła. Serio. Dzieci tak mają. Potem logika zabija metafizykę i oczy już nie są w stanie dojrzeć rzeczy nie z tego świata. Do pozazdroszczenia...
OdpowiedzUsuńAle wypas! :)
UsuńMój Wojtuś dzisiaj oznajmił, że w przedszkolu była u niego babcia. No i tu mam zagwozdkę, bo jedna nie żyje a druga mieszka 200 km od nas...
OdpowiedzUsuńAsiaM. moja młodsza córka też widziała zmarłą babcię. Miała wtedy nie całe 2 lata. Leżałyśmy razem w łóżku, a ona patrzyła w sufit uśmiechała się i machała rączką - pytam "co tam jest" i usłyszałam "babcia Mysia". Ciary miałam na całym ciele!
OdpowiedzUsuńDziewczyny, ależ historie!
UsuńTeż się dorzucę. Najmłodszy syn mojej babci jako mały chłopiec widział swoją zmarłą sąsiadkę. Mogę nadmienić, że nie widział jej w trumnie, a opisał dokładnie, w co była ubrana. Sąsiadka, gdy żyła, darzyła go ogromną sympatią :).
UsuńNo powiem, że nie dziwię się ciarom. Wojtek jak był mniejszy, to zachowywał się tak, jakby z kimś "rozmawiał". Patrzył w jeden punkt i się śmiał, tak jakby go ktoś zabawiał. Dzieciaki to jednak niesamowite stworzonka ;)
UsuńJa też uważam, że dzieci widzą to, czego my nie widzimy.
UsuńCudne :-))))
OdpowiedzUsuń