Szykujemy się na spacer. Królowe już przebrane, obute i w blokach startowych, ja nadal z rozwianym włosem i w domowych łachmanach. Bieżę do szafy, wgapiam się w półki, rozważając, co też by wrzucić na grzbiet. Wiki podchodzi do mnie, zagląda przez ramię i z westchnieniem oznajmia:
- Nie ma się w co ubać... [czyt. ubrać].
Inny dzień, inne szykowanie do wyjścia.Właśnie się przebrałam. Wchodzę do przedpokoju i oznajmiam:
- Gotowe, możemy iść.
Wiktoria obrzuca mnie bacznym spojrzeniem i wskazując palcem moją bluzkę, oświadcza:
- Mamo, to nie papuje [czyt. nie pasuje].
Dyktator, nie królowa.
Hehe, jedno drugiego nie wyklucza;-)
OdpowiedzUsuńByle tylko była to dyktatura w stylu Coco, a nie Castro :)
UsuńWygląda na to, że kierunek już obrany:)).
OdpowiedzUsuńOby nie! Oby nie! Wolałabym jednak jakąś techniczną przyszłość dla dzieci... :)
UsuńZaraz będzie na zakupy kazała iść i się zabrać żeby wszystko pasowało jak trzeba;D ... Mam nadzieję że mnie to nie spotka bo w mojej szafie nic do siebie nie pasuje ;P
OdpowiedzUsuńNie strasz! W mojej szafie też nic nie pasuje... Ale ja sobie wmawiam, że dziwne połączenia są modne ;)
UsuńNo wiesz..starszak od ok.roku umiał wyrazić swoje zdanie np. która bluzka lepsza ..nie wiem jak on to robił ale robił...do dziś mu to zostało.."mamo ale ładnie wyglądasz..mamo ale ta bluzka jest ładniejsza ".. a ostatnio..kup mamo inną :P
UsuńA ja z innej bajki... Co ty byś bez nich zrobiła? Poważnie piszę! :)
OdpowiedzUsuńAno, chodziłabym ubrana jak stróż w Boże Ciało, ot co :)
Usuń