- A ja mam orzeszki dla słonia - zakrzyknął młody rycerz, dosiadając się do królowych na karuzeli.
- Mhm - odparłam uprzejmie.
- Są w takich łupinach! I słonie je uwielbiają jeść! - kontynuował młodzieniec. - A mogę poczęstować dziewczyny?
- Możesz poczęstować starszą, Wiktorię. Elunia nie umiałaby jeszcze wyjąć orzeszka ze skorupki...
- To ja im mogę te orzechy obrać! - zakrzyknął ochoczo rycerz i jął twardą piąchą roztrzaskiwać orzechy o siedzisko. - Masz, spróbuj. To ulubiona przekąska słoni! - podsunął fistaszka pod nos królowej Wiktorii. Królowa najpierw udała, że jej nie ma, potem zaczęła nerwowo wykręcać się w lewo i prawo, mało nie spadając z karuzeli, na koniec zawołała: "Eli! Daj to Eli!". Tymczasem Ela żarła już pozostawione na siedzisku łupiny.
- A skąd wiesz, że słonie lubią to jeść? - zapytałam młodego człowieka, pełna uznania dla jego zoologicznych zainteresowań.
- No przecież! - odparł, wyraźnie zdziwiony pytaniem. - Z "Pingwinów z Madagaskaru"! Codziennie o dziewiętnastej. Polecam!
No to już wiesz c masz robić codziennie o 19:00? Hahahaa uwielbiam te dziecięce mądrości :)
OdpowiedzUsuńNiestety, codziennie o 19 gramy w nogę na boisku - królowe trzeba porządnie przeciorać przed snem, żeby nie rozniosły nam zamku w drobny mak...
UsuńStrzeż dzieciątka przed Pingwinami, to zło wcielone! Wiem co mówie, oglądamy codziennie! ;-)
OdpowiedzUsuńObawiam się, że i tak nas kiedyś dopadną, ale póki jest Mundial, oglądamy głównie biegających panów i śpiewające panie :-)
Usuń