Na ławce siedział żul. Miał ciemnopomarańczową koszulę, długą, skołtunioną brodę i torby z dobytkiem rozesłane u stóp. Żul jak ta lala.
Wiktoria zatrzymała się metr przed nim. Jak wryta. Chwilę patrzyła w skupieniu na brudne torby i wymiętego człowieka. - Mikokaj*! - zawołała nagle z zachwytem, uśmiechając się od ucha do ucha.
* czyt. Mikołaj. W sensie, że ten święty...
Wczoraj moja starsza widząc siedząca na przystanku zakonnicę wypaliła na cały regulator: "mamo, czy ja dobrze widzę, że tam siedzi zakonnica?" dobrze widzisz kochanie odparłam, a ludziska patrzyli na mnie (nie po raz pierwszy) jak na wariatkę!
OdpowiedzUsuńBrawo dla Twojej córki! Mam wrażenie, że duchowieństwo do tego stopnia znikło z przestrzeni publicznej, że jeśli dziecko nie bywa w kościele, to może dożyć do Pierwszej Komunii nie wiedząc, że ktoś taki jak zakonnica istnieje.
UsuńBo najlepiej widzi się sercem. Tak mówią.
OdpowiedzUsuńDo takich bowiem należy królestwo Boże :)
UsuńAmen :)
Usuń