- Miejcie odwagę, by w pewnych okolicznościach powiedzieć światu "Nie" - zakończył kazanie ksiądz.
- Nie, nie, nie, nie! - odważnie zakrzyknęła Elunia. Świetnie, to znaczy, że słuchała uważnie.
- Kochanie, widzisz, tam przed ołtarzem dzieci czytają modlitwę wiernych - zagaiłam Wiktorię. Niestety przez tłum ludzi niewiele było widać. Wiki wyczłapała więc z ławki, przeszła przez pół kościoła i stanęła na środku, pół metra przed czytającymi dziećmi. Stamtąd na pewno miała dobre widoki.
Dziś nie było biegania na mszy. Elunia skupiła się na nawiązywaniu nowych znajomości. Najwyraźniej w tym tygodniu nie jest nieśmiała (choć w tamtym była), skoro łapie obcych za ręce, głaszcze ich po włosach. wdrapuje im się na kolana i siada im na butach.
Wiktoria zaś zwiedzała. Pińcet razy podchodziła do ołtarza, raz wparowała do zakrystii, dwa razy wmieszała się w kolejkę komunijnych dzieci. Kolejki były za pamiątkowymi medalikami i Pismem Świętym. Może liczyła na to, że i jej się coś dostanie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ponoć milczenie jest złotem... ale w naszym królestwie preferujemy srebro. I gadulstwo :-)