sobota, 18 stycznia 2014

Wprawka druga

***
Znajomość rozpoczęła się dość szlagierowato - było ciepłe lato, choć czasem padało, dużo mleka się piło i mało się spało. On był jeszcze młody i ona była młoda.
Zobaczyła go po drugiej stronie boiska. Najpierw pomachała, żeby zwabić ofiarę bliżej. Pouśmiechała się słodko a niewinnie, zagadnęła o to i owo. Potem bezceremonialnie pogładziła go po policzku, spojrzała mu głęboko w oczy i rzuciła się na niego z oczywistym zamiarem całowania. Delikwent zwiał do mamy. Widać tempo zadzierzgania znajomości uznał za zbyt szybkie. Zza kwiecistej spódnicy spoglądał jednak uważniej w stronę napastniczki.
Na drugą randkę przyszedł z kwiatami. Ściśle mówiąc, przyraczkował z kwiatami. Za młody był jeszcze, by chodzić. I "z kwiatami" to też drobna przesada. Z kwiatem przyszedł. Pięknym bardzo. Okazałym. Świeżo zerwanym przy piaskownicy. Mleczykiem. Królowa Wiktoria nie przyjęła jednak podarku. Gorycz pierwszego spotkania tkwiła w niej jak zadra. Ta zniewaga krwi wymaga! Jeden mleczyk to za mało, by zrobić dobre drugie wrażenie. Gdyby przyniósł bukiet róż, o, to można by się ewentualnie zastanowić nad okazaniem swej łaskawości. Ale musiałby tym różom urwać kolce, przycinać łodyżki, zmieniać wodę i dosypywać cukier do wazonu! A tak! Phi, mleczyk...
Delikwent jednak nie zrażał się odmową, nie zauważał wzgardy, nie pamiętał złego. Na spotkanie trzecie przybył z koniczyną. A na czwarte - z wyjątkowo długim źdźbłem trawy. Za każdym razem trafiał jednak na mur obojętności.
Foch królowej W. trwał i trwał - podobnie jak upór delikwenta w przynoszeniu zielska. Latem wygrzebywał spod ławki stokrotki, jesienią obsypywał królową złotymi liśćmi, zimą podtykał jej pod nos wygrzebane spod śniegów patyczki.
Wiosną jego determinacja zaczęła jednak topnieć - powoli, jak zeszłoroczne śniegi, ale jednak. Bo ileż można się starać, zabiegać, o wybaczenie błędu z lat szczenięcych prosić?
Tamtego dnia delikwent podmaszerował do królewskiej karocy i wyciągnął przed siebie dłoń z wiechciem. Królowa W., jak już tysiąc razy wcześniej, odwróciła się wówczas w drugą stronę, by nawet spojrzeniem nie zaszczycić przynoszonych "kwiatów". Delikwent już spuszczał nos na kwintę, a bukiet na ziemię, gdy niespodziewanie z karocy wychynęła czyjaś drobna rączka - złapała w locie pierwszowiosenny bukiecik, pewnym ruchem wepchnęła go sobie do pyszczka i przeżuła. Królowa Elżbieta mlasnęła z zadowoleniem - Jaki pyszny bukiet! Mogę prosić o jeszcze? - Prosić? O, Pani, żądaj, czego zapragniesz! - odparł rozanielony delikwent (a z pewnością odparłby tak, gdyby umiał już mówić).
I tak oto królowa W. straciła wiernego ogrodnika, a królowa E. zyskała kucharza.
Ja zaś, stara, pałacowa niania, drżę na myśl, że jeśli Jej Wybredność Wiktoria wszystkie kwiaty będzie odrzucać z podobną nonszalancją, to znalezienie Księcia Małżonka może być w przyszłości trudnym zadaniem...

8 komentarzy:

  1. Toż to dramat w najczystszej postaci!:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pieprzu, gdybyś widziała tę rozpacz na obliczu delikwenta! Ach, serce mi się krajało…

      ;)

      Usuń
  2. Ha, ha, ha, nie myśl sobie! Królowa W. na pewno sobie sprawę przemyślała.
    Bo najbardziej się pragnie tego, czego mieć nie można :) ))
    Na drugi raz się zastanowi, czy odrzucać adoratora.
    W każdym razie przynajmniej masz rozwiązaną sprawę zamążpójścia młodszej, a to już połowa sukcesu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz – połowa sukcesu, ale jak dorodzę ze dwie córki, znów będę na początku swatowej drogi! A tu jeszcze Wikulina jakieś dumy i uprzedzenia prezentuje światu! Ona nie zdaje sobie sprawy, jak trudno w dzisiejszych czasach o dobrego męża ;-)

      Odpowiedz ↓

      Usuń
    2. Nie masz wyboru! Musisz teraz rodzić synów :)

      Usuń
    3. Moja kobieco-matczyna intuicja mówi mi, że syn będzie dopiero piąty ;)

      Usuń
  3. Niektóre KOBIETY od początku wiedzą CO I JAK. Brawa dla Królowej W. i dla Królowej E., a największe dla KRÓLEWSKIEJ NIANI :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W imieniu całego królewskiego dworu – stokrotne dzięki :)

      Usuń

Ponoć milczenie jest złotem... ale w naszym królestwie preferujemy srebro. I gadulstwo :-)