Wertowałam stronę internetową przedszkola w poszukiwaniu adresu mailowego do logopedy. Sprawdziłam pierwszą zakładkę - nic. Druga - pudło. W trzeciej znalazłam rozpiskę z programem nauczania, realizowanym w przedszkolu w roku szkolnym bieżącym, a pod rozpiską - dwa linki.
Najpierw kliknęłam w "Spektakle teatralne". O! Ale numer! Terminarz przedstawień na cały rok! Do głowy mi nie przyszło, że to wszystko jest takie rozplanowane. To znaczy, nigdy się nad tym nie zastanawiałam jakoś głębiej, ale gdybym się zastanowiła, z pewnością doszłabym do wniosku, że przedszkole zostawia sobie w tym temacie miejsce na odrobinę szaleństwa... Ja bym zostawiła.
Drugi link zwał się "Koncerty edukacyjne". Klikłam żem.
Akuratnie w ostatnią środę w przedszkolu był koncert. Królowe, przepytane później, kto grał i na czym, odpowiedziały tradycyjnie. Że było dwóch panów. Grali na flecie. I na gitarze - dodała po chwili królowa Wiktoria.
No tak, czyli znów się niczego nie dowiem - pomyślałam. Wiki zawsze opowiada o graniu na flecie i gitarze, bo bardzo chciałaby właśnie na tych instrumentach uczyć się muzykować. Nawet więc jeśli w przedszkolu była orkiestra dęta, i tak usłyszałabym, że "panowie grali na flecie i gitarze".
Ale to i tak lepsze niż opowieści królowej Elżbiety. We wrześniu twierdziła, że na przedszkolnym koncercie pan grał na klapkach. Na klapkach, trzymajcie mnie...
Klikłam więc w ten link. I czytam.
Koncerty muzyczne z instrumentami egzotycznymi. Listopad - Anmklung. Październik - Ronroco. Wrzesień - Grające klapki.
Ja byłabym za tym, żeby dzieciom wierzyć zawsze.
OdpowiedzUsuńWidzisz, ja jestem za tym, by zawsze wierzyć w dzieci.
UsuńAle dzieciom... ujmę to tak. Wiele wydarzeń, o których opowiadają królowe, dzieje się w światach możliwych, ale niekoniecznie w tym naszym. Na przykład pod łóżkiem rozciąga się kraina dzików. My się z nimi nie przyjaźnimy, bo wiadomo, dzik jest dziki, dzik jest zły. Dziki porywają pluszaki, zwłaszcza te, które ktoś wrzucił za łóżko. Poza dzikami, w krainie mieszka też Krasnal Hałabała, który dość często nas odwiedza i psoci. Czasem zdejmie pranie z suszarki, czasem wykradnie z szafki i zje wszystkie biszkopty, czasem rozrzuci w przedpokoju nasze buty. To zupełnie tak, jak w "Królu Olszyn"...
a u nas......"kto tu dzisiaj u nas był? " Pyta mój mąż. "wujek Paweł " odpowiada syn. "Tak? a często ten wujek przychodzi?" - drąży temat mąż. "zawsze jak tata jest w pracy!". Ciekawi mnie, czy nie dostanę w końcu zawiadomienia z terminem pierwszej rozprawy.... :-D
OdpowiedzUsuń:))) Ciekawe, jakie ciocie przychodzą, gdy Ciebie nie ma w domu :)))))
UsuńA jadnak ...:D mojemu też nie wierzę a potem okazuje się że mówił prawdę :)
OdpowiedzUsuńAch, bo to ziarnko prawdy obwinięte jest w tyle celofanów wyobraźni, że trudno je wyłuskać :)
Usuń