Główkę dźwigać? Sama się wreszcie dźwignie. Przewroty ćwiczyć? Chyba majowe.
Mijały tygodnie, starsze królowe nerwowo przestępowały z nogi na nogę, zamęczając mnie pytaniami "A kiedy Ania nauczy się...?, tymczasem bumelant bumelował. Aż do zeszłego tygodnia, kiedy to wyciągnęła zza tetrówy spis inwentaryzacyjny i zaczęła odhaczać kolejne punkty.
W ciągu siedmiu dni odbębniła:
- sięganie po zabawki,
- unoszenie się na wyprostowanych rękach,
- przekręcanie na boki (impulsem do działania była chęć uniknięcia kontaktu z Fridą. Nose, nie Khalo),
- przewracanie z plecków na brzuszek i
- z brzuszka na plecki,
- przekładanie zabawki z ręki do ręki,
- podciąganie nóg pod brzuszek,
- łapanie się za stopy,
- i plucie jadłem na dwa metry.
Teraz pewnie zapadnie w dwumiesięczny letarg, z którego przebudzi się do raczkowania, siadania i samodzielnego jedzenia...
(Przewróciłam się, więc leżę...)
Brawo !!! Jednak co ma wisieć ... :P
OdpowiedzUsuńOj tak. Niemniej jednak nieustannie zapominam, że mam się o nią nie martwić. Anna skokowy tryb rozwoju uczyniła swoim sztandarowym hasłem. :)
Usuńniezła z niej agentka :-)
OdpowiedzUsuńA jak! I w dodatku tak jest ze wszystkim! Weźmy na przykład jedzenie. Przysięgłabym, że Anulka odżywia się głownie fotosyntezą. Mleko jada tylko w nocy, przez sen. W dzień dziubnie nieco kaszki i trochę dyńki. I co? I ponad osiem kilo już waży. Jakim cudem, ja się pytam?
UsuńCudowne musi być takie obserwowanie, dostrzeganie tych małych cudów...
OdpowiedzUsuńDużych cudów :) Z Anną to same duże cuda oraz cuda-wianki i cuda na kiju ;)
UsuńKuźwa, muszę się wyspać. Przeczytałem ,,plucie jadem" i myślałem, że moje dzieci coś ominęły.
OdpowiedzUsuń