Sądziłam, że temat otrzaskany. W końcu królowa Wiktoria to i owo widziała, ba, nawet tego i owego za to i owo raz czy dwa złapała. To i owo też sobie opowiadałyśmy. Tym bardziej więc zdębiałam, gdy podczas przewijania królowej Anny usłyszałam pytanie:
- Mamo, a Ania jest dziewczynką, czy chłopcem?
- ?
- No, dziewczynką, czy chłopcem? Kim jest Ania?
- Dziewczynką! Wikulku, przecież widzisz, że ma pipulkę.
- A chłopcy nie mają?
- Nie. Chłopcy mają siusiaki.
- Nie mają pipulki? A pupy też nie mają?
Przy najbliższej okazji, podczas wizyty zaprzyjaźnionego księcia, gruntownie omówiłyśmy temat. Po domowym wykładzie z anatomii królowa odbębniła jeszcze staż w terenie (materiał badawczy w wieku 2-4 lata nie zauważył chyba nawet, że padł ofiarą obserwacji), po czym stwierdziła:
- Wolałabym być chłopcem. I mieć siusiaka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Ponoć milczenie jest złotem... ale w naszym królestwie preferujemy srebro. I gadulstwo :-)