Obudził mnie zapach fiołków.
Sztachnęłam się nim z lekka, by wybadać źródło. Zdecydowanie dominowała nuta wiktoriańska, choć, zdaje się, naleciałości typowo niemowlęce też się pojawiły. I czyżby jeszcze jakaś subtelna domieszka w tle?
Gdy rozwarłam podpuchnięte powieki, stała się jasność i stało się jasne, że miałam nosa do tych fiołków.
W przedpokoju, na fioletowym tronie z żółwikiem, siedziała królowa Wiktoria.
- Mamo, zlobiłam kupę - obwieściła zamiast tradycyjnego "dzień dobry" i, na wypadek, gdybym niedowierzała, podniosła się z tronu i wskazała fiołki paluszkiem.
- Ja tes, ja tes! - zakrzyknęła z salonu królowa Elżbieta, energicznie rozpinając pampka.
- Wiki, siadaj z powrotem na nocnik! Elu, nie zdejmuj pampka! - zawołałam desperacko. Za późno. Trzy czarne kuleczki potoczyły się po parkiecie niczym bile trącone bilardowym kijem.
- Eee! E-che! - odezwała się ze swego barłogu królowa Anna, unosząc do góry nóżki i pupę. Wyraźnie coś gniotło ją w "okolicę pieluszkową"...
A teraz, Droga Publiczności, pytanie za sto punktów: Co w takiej sytuacji powinna najpierw zrobić matka?
Kawę. Żeby się ręce nie trzęsły.
To i tak szczęście w nieszczęściu, że po parkiecie. Gdyby po wykładzinie, to by dopiero było nieszczęście:)).
OdpowiedzUsuńWłaśnie! :-)
UsuńBogatsza o doświadczenia popołudnia powiem tak: a figa! Wykładzinie nic by nie było, skoro dywan typu shaggy przeżył ;)
UsuńNajpierw? Wziąć kija i dokończyć grę w bilard :D
OdpowiedzUsuńPrzed poranną kawą nie utrzymałabym tego kija w rękach... :)
UsuńNo pacz, jedno mam, ale test na wielodzietność zdałam.
OdpowiedzUsuńNic poza kawą nie przyszło mi do głowy ;-)
Jakieś nielogiczne mi to pierwsze zdanie wyszło (dopiero po dwóch kawach jestem, to pewnie dlatego).
UsuńTestu na wielodzietność nie muszę robić - wystarczy policzyć na jednym palcu mój przychówek. Niech będzie "test predyspozycji umysłowych do wielodzietności" ;-)
Bo Ty jesteś taki samo kawo-nałogowiec, jak ja :)
Usuńee.... to oczywiste że kawę :D
OdpowiedzUsuńI kolejna miłośniczka porannych dożylnych wlewów z kofeiny :)
UsuńDoskonała historia :-)))))
OdpowiedzUsuńZa kilka lat też się z niej będę śmiać :)
Usuń